Chupacabra: przetrwaj noc
Rodzimy Black Monk Games, znany przede wszystkim jako wydawca serii Munchkin, sięga po kolejny, zwariowany tytuł ze stajni amerykańskiego Steven Jackson Games. Tym razem na tapetę idą krwiożercza Chupacabra i świecące w ciemności kości. Zwariowane, ale czy grywalne i śmieszne? Po szczegóły zapraszam do recenzji.
Chupacabra to w dosłownym tłumaczeniu z hiszpańskiego wysysacz kóz. Pierwsze wzmianki o stworzeniu pochodzą z Portoryko, potem widywano je również w Meksyku i południowych stanach USA. Jej obecnością tłumaczono fale niewyjaśnionych, portorykańskich mordów ptaków, krów i kóz. Wielu świadków twierdziło, że widziało zielonego stwora o gadokształtnym wyglądzie z licznymi kolcami na grzbiecie. Pojęcie Chupacabra ukuł portorykański komik Silverio Perez, a obecnie jest ono mocno zakorzenione w kulturze latynoamerykańskiej.
Przyznam szczerze, że plastikową otoczkę do puszki z grą wyrzuciłem od razu (zresztą i tak dotarła do mnie połamana). Wydawcy wymyślali już różne opakowania dla swoich produktów, np. jubileuszowa edycja gry Bang mieściła się w… pocisku! Black Monk przygotowało czerwoną, plastikową puszkę oklejoną papierem - a na nim tytuł gry i przerażającą Chupacabrę, która wyłania się z mroku. Po po otwarciu gry Chupacabra: przetrwaj noc, a raczej podniesieniu plastikowej zatyczki okazuje się, że puszka jest jednak… tekturowa. Co znajdziemy w środku? Gruby, plastikowy znacznik pierwszego gracza oraz 24 sześciościenne kości. Warto na chwilę zatrzymać się przy tych ostatnich. Kości, po zostawieniu ich przez kilka minut w jasnym miejscu, rzeczywiście zaczynają świecić w ciemności. Do gry dołączono jeszcze dwustronną instrukcję, która w przystępny sposób dostarcza wszystkich informacji niezbędnych do przeprowadzenia rozgrywki.
Wszystkie kości są identyczne i posiadają na sobie następujące symbole: Chupacabra – czerwone oczy, kurę, 2 kury, kozę i krowę. Uczestnicy rozgrywki otrzymują po 6 kości i jednocześnie nimi rzucają. Potem dzielą swoje kości według rodzajów (zwierzęta na stada tego samego gatunku). W swojej kolejce gracz wypuszcza swoje Chupacabry na polowanie. Jeden stwór może pożreć 2 koguty lub 1 kozę. Aby spożyć 1 krowę potrzebne są aż 2 Chupacabry. Niestety potwory muszą zjeść całe stado na raz – nie mogą zostawić części zwierząt tego samego gatunku (Jest oczywiście wyjątek - jeśli pula gracza to same kości z wizerunkiem czerwonych oczu, Chupacabry mogą zjeść całe, dowolne stado bez względu na jego wielkość!). Pożarte zwierzęta trafiają do puli szczującego stworami. Gdy gracz straci swoje kości – kończy grę. Zwycięzca i posiadacz całej puli kości może być tylko jeden!
Interakcji w Chupacabra: przetrwaj noc jest, co niemiara. Wysyłamy swoje stwory, które pożerają zwierzęta przeciwników, zwłaszcza tych, którzy mają liczniejsze stada. Większość decyzji w grze opartych jest o rzuty kośćmi, więc losowość jest całkiem spora. Lepiej gra się na 3 i 4 osoby, gdyż decyzyjność w rozgrywce dwuosobowej jest praktycznie żadna, a wszystko zależy od szczęścia przy rzutach. Gra posiada jedynie wariant podstawowy – szkoda, że twórcy nie pomyśleli o jakichś urozmaiceniach rozgrywki. Rozgrywka jest szybka, ale niestety ciągle jednowymiarowa. Zasady są trywialne. Szybko pojmujemy prawidła rządzące rozgrywką i szybko jesteśmy w stanie wprowadzić do zabawy nowych graczy. Klimatu w grze jest niewiele – ot mamy hordy potwornych istot, które rywalizują między sobą.
Chupacabra: przetrwaj noc to bardziej gadżet ze świecącymi kośćmi niż gra sama w sobie. Ot rzucamy swoją pulą, a potem, jeżeli możemy decydujemy, czyje zwierzaki zostaną pożarte. Czy są emocje? Na pewno przez kilka pierwszych rozgrywek śmiejemy się i dobrze się bawimy, a potem wkrada się rutyna. Nie pomyślano o rozbudowaniu zasad, o dodatkowych wariantach. Gra sprawdzi się jedynie jako filler do gry z dziećmi albo spotkania początkujących, niedzielnych graczy. Na początek przygody z planszówkami to całkiem ciekawa propozycja, ale szybko się znudzi – za to pozostanie ciekawy gadżet.
Plusy:
- krótki czas rozgrywki
- proste zasady
- rewelacyjne kości, które świecą w ciemności
Minusy:
- zdecydowanie słabszy wariant dla 2 graczy
- mała decyzyjność – spora losowość
- w zasadzie tylko na początek przygody z planszówkami
- brak dodatkowych wariantów – mała regrywalność
Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za udostępnienie gry do recenzji.
Wykorzystane w recenzji zdjęcie pochodzi z materiałów wydawcy.
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Typ gry: kościana
Projektant: David Blanchard, Brian Frodema, John Jacobsen
Wydawca oryginału: Haywire Group
Data wydania oryginału: 2012
Wydawca polski: Black Monk Games
Data wydania polskiego: 2014
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 10 lat
Czas rozgrywki: 15 min.
Cena: 70 zł