Gwiazdy są w porządku

Kafelkowe móżdżenie w R’lyeh

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Gwiazdy są w porządku
Wyobraźcie sobie grę w klimatach mitologii Cthulhu. Wyobraźcie sobie, że wcielacie się w kultystów przyzywających Wielkich Przedwiecznych. Wyobraźcie sobie nieboskłon, gdzie układacie skomplikowane wzory z gwiazd. Wyobraźcie sobie, że korzystacie z mocy przyzwanych stworów. I zdajcie sobie sprawę, że czeka na was gra bardziej logiczna niż przygodowa!

Wydawnictwo Black Monk znane jest w naszym kraju przede wszystkim ze spolszczenia serii Munchkin, a ostatnio z rodzimej edycji Zombicide. W tym roku ich nadkładem ukazała się gra, która pierwotne wydanie miała w Niemczech w… 2008 roku. Okazuje się jednak, że niektóre pozycje to klasyki i warto je przybliżać rodzimym graczom nawet po latach. Co takiego interesującego odnajdziemy w tytule Gwiazdy są w Porządku – po odpowiedź zapraszam do recenzji.

Pudło pełne macek

Nieduże, podłużne, ale wyjątkowo ciężkie – to właśnie pudełko gry Gwiazdy są w Porządku. Pod wieczkiem próżno szukać wypraski – warto od razu zaopatrzyć się w dwa woreczki strunowe do segregacji zawartości. W pudełku znajdziemy grube, kartonowe kafelki gwiazd. Tak jak i pudełko pokryte są specjalną siateczką zabezpieczającą. Niestety, niektóre kafelki już na starcie są naddarte lub nieco pościerane na krawędziach. Ilustracje na nich są wyraźne i nie nastręcza trudności odgadnięcie co symbolizują. Oprócz kafelków w grze biorą udział również karty z bardzo udanymi rysunkami François Launeta. Standardowej grubości, ale warto je zabezpieczyć koszulkami, bo boki ścierają się dosyć szybko. Za to instrukcja przygotowana jest wyśmienicie. Krótka i do tego w jasny i klarowny sposób przybliża zasady rozgrywki. I jeszcze znak czasów – katalog wydawniczy Black Monk w pudełku z grą. Porządnie wydana produkcja z wielce udanymi, humorystycznymi ilustracjami francuskiego artysty.

Gdy mózg paruje nad planszą…

Zabawę rozpoczynamy od przygotowania obszaru gry, gdzie z 25 kafelków gwiazd układamy kwadrat w rozmiarze 5x5. Każdy kafel ma inny symbol na awersie i rewersie, co daje nam 14 możliwych kombinacji. Każdy z graczy otrzymuje 5 losowych kart (reszta wraca do zakrytej talii) i można zaczynać rozgrywkę. Naszym celem jest przyzwanie istot o wartości punktowej 10 lub więcej – tyle wystarczy do zwycięstwa.

Każdy gracz w swojej turze podejmuje wybrane akcje:

Zasady gry Gwiazdy są w Porządku nie są trudne. Cała złożoność tytułu kryje się w ogromnej liczbie opcji, które musimy rozpatrzyć. Po pierwsze musimy „ogarnąć” całe Niebo, na którym jednocześnie znajduje się 25 kafli, które posiadają również rewersy z innymi symbolami. Po drugie każda Kreatura ma nieco odmienny układ konstelacji, które należy uzyskać, aby ją przyzwać. Po trzecie każde Zaklęcie to nieco inny zestaw możliwych akcji. Po czwarte, aby przyzwać potężniejsze Kreatury trzeba planować ruchy na kilka kolejek do przodu. Po piąte są też inni gracze, którzy co turę zmieniają zupełnie układ Nieba. W gronie początkujących albo lubujących się w optymalizacji gra może powodować paraliż decyzyjny i wydłużać rozgrywkę w nieskończoność.


Mimo że Gwiazdy są w Porządku to bardziej logiczna niż przygodowa pozycja to nie sposób jej odmówić klimatu. Atmosferę przede wszystkim buduje udana, humorystyczna oprawa graficzna. Jeżeli chodzi o Kreatury zachowano tu z grubsza podział z mitologii Lovecrafta (Wielki Przedwieczny, Większy Sługa, Pomniejszy Sługa i… Pupil). Znalazło się też odwołanie w temacie przewodnim gry. Wcielamy się w kultystów, którzy chcą przywrócić do życia niegdysiejszych bogów, czyli Wielkich Przedwiecznych. Uda się to tylko, gdy na niebie znajdzie się odpowiedni układ konstelacji, czyli gwiazdy będą w porządku.

Logiczne Cthulhu też może być dobre

Przyznam się, że gra mnie urzekła. Nie tylko wykonaniem, nie tylko klimatem, ale także i interesującą mechaniką. Niby opcje są proste, bo tylko możemy zamieniać, przesuwać i obracać, ale żeby skutecznie osiągnąć cel należy sporo się nagłówkować. I ta największa zaleta gry staje się w niektórych konfiguracjach graczy jej największą bolączką. Zbytnia optymalizacja i analiza dostępnych opcji może przeciągać rozgrywkę w nieskończoność i zabijać radość płynącą z rozgrywki. Gwiazdy są w Porządku to nad wyraz udana pozycja, która niestety może być katorgą w niektórym towarzystwie.

 

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za udostępnienie gry do recenzji