Hocki Klocki

Klockowe kalambury

Autor: Artur 'Vermin' Tojza

Hocki Klocki
Wydawnictwo Black Monk zasłynęło dzięki serii Munchkin, jednak ma na swoim koncie również wiele innych imprezowych gier. Niedawno na naszym rynku pojawiła się nowość skierowana głównie do dzieci, a są nią Hocki Klocki. Proste, a zarazem dość skomplikowane, patrząc na odbiorcę docelowego, kalambury, które wyróżniają się właśnie dzięki tytułowym klockom. 

 

Hocki Klocki to kontrowersyjny tytuł. Pomysłowy, rozwijający oraz niestety za drogi w stosunku do zawartości, którą pokazaliśmy w niniejszym unboxingu. Tytuł skierowany jest głównie do dzieci oraz familii, a tam ciężko znaleźć wielkie grono rasowych graczy. Dlatego mimo solidnego wykonania, ludzie z grupy docelowej często kręcili nosem na cenę w wysokości 90 zł za grę, składającą się głównie z kart i garści klocków. Wygląda ładnie, jest solidna i - jak się szybko okazało - działa na dzieci niczym magnez, to jednak rodzice nie umieli znaleźć powodu, dla którego wydawca podyktował taką cenę. Był to też w praktyce jedyny poważny zarzut dla tej produkcji, ponieważ od strony samej mechaniki, Hocki Klocki spisały się niemal bezbłędnie.

Opowiedz i zbuduj

Zasady podstawowe, skierowane do rozgrywek w parach, są banalne tak jak przygotowanie gry. Na środku stołu układamy stos 36 klocków, a w pobliżu karty punktów podzielona na trzy stosy o wartościach 1, 2 i 3. Obok kładziemy zakrytą talię Zasad, zaś karty Kształtów dzielimy na 4 stosy wedle koloru awersu (niebieski, żółty, zielony oraz czerwony). Każdy gracz dostaje na rękę po 2 karty z każdego stosu kształtów, a pozostałe karty kładziemy obok awersem ku górze. Wybrawszy Lidera można zacząć zabawę.

Pojedyncza runda gry podzielona jest na 7 faz, zaś cała zabawa trwa tyle rund ilu jest graczy. Celem wygranej jest zdobycie jak największej liczby punktów z kart Kształtów i Zasad (punkty bonusowe):

Teoria konta praktyka, czyli Złote Zasady

Sam pomysł na budowanie figur z klocków jest świetny, niestety autor gry - Luca Bellini - zapomniał chyba, że z dziećmi należy postępować ostrożnie, szczególnie tymi młodszymi. Mechanika dobierania się w pary co turę okazała się kompletnie chybiona nawet u starszych dzieciaków, prowadząc co chwilę do kłótni o "lepszą parę". Podobnie było podczas konstruowania figury, gdyż dzieciaki potrafiły "rezerwować" klocki lub zwyczajnie wyrywać je sobie z rąk co prowadziło do dalszych konfliktów. Podsumowanie meczu też mogło budzić kontrowersje.

Problemy te można jednak błyskawicznie zlikwidować wprowadzają kilka własnych, prostych Złotych Zasad. Po pierwsze stworzyć stałe pary w których gracze na zmianę są Architektem/Budowniczym. Rola Lidera powinna zostać zniesiona do sędziowania w sporach o punkty i pilnowania porządku w trakcie całej rozgrywki. Następnie ustalić że nie wolno "rezerwować" sobie klocków ani ich wyrywać, a wygrywa nie gracz tylko zespół. Te kilka prostych porad sprawia że rozgrywka staje się o wiele płynniejsza i pozbawiona kłótni. Dotyczy to oczywiście młodszych dzieci, choć u starszych też czasem warto wprowadzić te zasady.

Gdy brakuje ludzi

Hocki Klocki oferują wariant dodatkowy, przeznaczony dla 2-4 osób. Sam cel gry pozostaje bez zmian, jednak mamy kilka różnic. Po pierwsze każdy z graczy bierze 9 klocków jednego koloru i od teraz stanowią one pulę elementów budowy. Po drugie nie używamy kart zasad, ani nie otrzymujemy kart Kształtów na rękę. Zamiast tego dobieramy w ciemno po 3 karty Kształtów z każdego koloru, tasujemy i tworzymy wspólną talię. Gdy każdy jest już gotów, odkrywamy wierzchnią kartę oraz obracamy klepsydrę. Wszyscy mają 30 sekund na poprawne zbudowanie figury. Osoba która pierwsza to uczyni zgarnia kartę i widniejące na niej punkty. Gdy talia się skończy każdy sprawdza ile punktów zdobył, ten kto ma ich najwięcej wygrywa.

Wariant ten sprawdził się o wiele lepiej niż podstawowy, gdyż w praktyce zlikwidował kłótnię i nastawił zabawę w rozgrywkę na czas, gdzie dominowały zręczność oraz spostrzegawczość. Pojedyncze partie nie były też długie co przekładało się bezpośrednio na regrywalność. Doprowadziło to do tego, że gracze sami dobrali klocki w odpowiednich kształtach z innych kolorów, dokładając je do gry, aby mogło uczestniczyć więcej graczy (na każdego do talii dokładano 3 karty). Dzięki temu w tym wariancie, przy odpowiednich własnych zasobach, mogło się bawić aż 10 osób a mimo to gra przebiegała płynnie i nie nużyła się.

Klocki bliskie korony króla

Hocki Klocki to kawał świetnej roboty, który jednak lepiej sprawdził się w swoim wariancie skróconym niż głównym. Co prawda ten drugi łatwo można poprawić dodając do niego kilka Złotych Zasad, ale nie zmienia to nadal faktu że wariant dodatkowy, gdzie liczy się zręczność i spostrzegawczość bardziej przypadł do gustu graczom, niezależnie od ich wieku. Przyciągnął on też bardzo dużą grupę osób dorosłych, którzy sami z siebie ochoczo sięgali po ten tytuł i bawili się we własnym gronie. Hocki Klocki to z pewnością świetna gra, jednak wydaje się że odrobinę jej zabrakło aby w pełni zdetronizować stare, poczciwe Kalambury. Jednak jeśli lubimy zagadki i szukamy czegoś na ładny, a zarazem ciekawy prezent, dla najmłodszych, to Hocki Klocki zdają się być wymarzonym kandydatem.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk za przekazanie gry do recenzji.