» Recenzje » Księstwo

Księstwo

Księstwo
Planszówkowy świat pełen jest Nazwisk. Knizia to dla niektórych wielkie Nazwisko. Kramer, Friese, Wallace... Nazwisk nie brakuje, ale niestety niektórym brakuje pomysłów i Nazwisko się wypala. Jednak wszystko dąży do zachowania równowagi, więc luki po starych Nazwiskach wypełniają nowe, często bardziej twórcze i bardziej kreatywne. Nie tak dawno temu, dzięki Cywilizacji: Poprzez Wieki, wypłynął z czeskiego na światowy rynek Vlaada Chvaatil (który według niektórych zdążył się już wypalić). Czasami nadejście nowego Nazwiska można przewidzieć. Na scenę planszówkową właśnie odważnie wkroczył Touko Tahkokallio (tak, nie tylko Wy macie problem z wymówieniem tego Nazwiska). Na Essen premierę miało Eclipse, czyli ogromna gra o podboju kosmosu, oraz Walnut Grove, który jest lekką eurogrą w klimacie rodem z Domku na Prerii. Trochę wcześniej autorowi udało się wydać grę Principato, wydaną w Polsce przez konińskie wydawnictwo G3 pod tytułem Księstwo. Teoretycznie wcielamy się w niej w włoskich magnatów, którzy dzięki rozwojowi kultury, wojsk oraz infrastruktury miejskiej i wiejskiej starają się stworzyć jak najlepsze tytułowe Księstwo. Praktycznie jednak aktywujemy po prostu karty, aby zdobyć zaskakująco… jak najwięcej punktów zwycięstwa. Na pierwszy rzut oka to kolejna typowa eurogra. Czy daje ona nadzieję na narodziny nowego Nazwiska? Zobaczcie sami.
Gdy przeczytałem instrukcję, chciałem od razu zagrać i przekonać się, czy tytuł ten jest tak wspaniały, jak wskazywałyby zasady. Zauroczyły mnie w nich dwie cechy. Po pierwsze, są bardzo proste jak na cięższą niż średnia eurogrę. Da się je wyjaśnić w kilka minut i raczej nikt nie będzie miał z nimi problemów. Nie zawierają one żadnych wyjątków od wyjątków, ponadto dla żadnej karty nie ma długiego, unikalnego tekstu, a tylko kilka prostych symboli – to coś, co bardzo cenię.
Drugą rzeczą, która mnie ciągnęła do gry, był mechanizm wyboru akcji właściwych. W grze wykonujemy typowe akcje dla mnóstwa innych gier – budujemy obiekty, zbieramy surowce, kupujemy dzieła sztuki i rozwijamy naszą potęgę militarną. Księstwo zniknęłoby w morzu podobnych pozycji, gdyby nie jeden sprytny mechanizm. Aby wykonać akcję właściwą, trzeba aktywować odpowiednią kartę. Ponieważ w turze możemy wykonać dwie akcje, wydaje się, że aktywowanie kart nie zmienia specjalnie gry. Problem rodzi się, gdy okazuje się, że można aktywować tylko swoje karty, których przez całą grę mamy tylko dwie sztuki. Oznacza to, że w danej chwili mamy co najwyżej 2 akcje właściwe do wyboru (spośród ponad 15!). Aby wymienić karty i umożliwić sobie dostęp do kolejnych opcji, musimy poświęcić jedną z dwóch akcji na wymianę własnej karty z jedną z leżących na stole. Co więcej, karty mocniejsze od innych musimy wymienić od razu (aktywacja i wymiana kosztuje tylko jedną akcję), więc nie możemy ciągle powtarzać jednego działania przynoszącego duże zyski.
Ten dość prosty pomysł wymusza na nas ogrom decyzji. Musimy ciągle przeliczać i kalkulować co nam się bardziej opłaca: aktywować kartę czy ją wymienić. Trzeba przez cały czas posiadać plan na przynajmniej kilka tur, aby nie okazało się, że zostaliśmy z samymi nieprzydatnymi w danym momencie kartami. Wymusza to też pewien rodzaj pośredniej interakcji pomiędzy graczami. Karty, na które się wymieniamy, są dla wszystkich wspólne, a ich ilość waha się od 5 do 7. Często więc słychać nad planszą jęki zawodu ze strony współgraczy, którym właśnie ktoś zabrał przydatną kartę, kładąc w jej miejsce chwilowo zbędny ochłap. Chociaż jest to najczęściej zagranie przypadkowe, to nieraz zdarzają się sytuacje, kiedy gracz spośród kilku tak samo wartościowych kart wybiera tę najbardziej przydatną wrogowi. Nie można tu oczywiście mówić o bardzo wysokim poziomie interakcji, ale też zdecydowanie Księstwo nie jest pasjansem.
Wiemy już, jak wygląda główny silnik gry. Warto się jeszcze dowiedzieć, co dzięki niemu możemy robić. W początkowym stadium rozgrywki jedynie rozwijamy swoją infrastrukturę i oliwimy trybiki maszynerii do zbierania punktów. Dzięki kilku rodzajom poborców podatkowych możemy zdobywać odpowiednie surowce – pieniądze lub jedzenie (po aktywacji karty od razu otrzymujemy kosteczki surowców). Gdy już je zdobędziemy, dzięki odpowiednim kartom możemy zbudować magazyny i kafelki produkujące pożywienie i pieniędze. Magazyny, folwarki i banki przydadzą nam się do przechowywania surowców (nie możemy mieć więcej kosteczek niż miejsca), a gdy aktywujemy żniwa (lub targ) zdobywamy odpowiednio tyle jedzenia (lub pieniędzy), ile mamy fabryk danego rodzaju (pól uprawnych lub rezydencji). Dodatkowo nie możemy się wyspecjalizować tylko w jednym rodzaju budynków, gdyż aby zakupić obiekty zielone (dotyczące jedzenia) trzeba zapłacić pieniędzmi, a aby rozwinąć budynki żółte (powiązane z pieniędzmi) wymagane są zielone kosteczki.
Kiedy już przygotujemy teren, możemy zacząć zbierać punkty zwycięstwa, które można zdobyć na 3 sposoby. Jednym z najlepszych sposobów jest kupowanie dzieł sztuki. Za odpowiednią ilość surowców możemy nabyć obrazy, księgi i posągi. Trzeba jednak się spieszyć, gdyż im później kupujemy, tym mniej punktów zwycięstwa dostajemy. Kolejnym sposobem na przybliżenie się do zwycięstwa jest inwestowanie w wojsko. Podczas gry możemy zatrudniać milicję i kondotierów (za darmo) i katapulty (za odpowiednią liczbę surowców). W czasie rozgrywki pięć razy dojdzie do rundy punktacji wojskowej. W jej czasie zliczamy swoją siłę militarną.
Katapulty dają zawsze jeden punkt, a milicję i kondotierów musimy odpowiednio wykarmić lub opłacić jedną kosteczką. Jeśli tego nie zrobimy, przyniosą nam oni po jednym punkcie ujemnym. Trzeba więc uważać, ilu wojskowych bierzemy, aby potem nie zbuntowali się oni przeciwko nam. Po podliczeniu siły przyznawane są punkty. Ten, kto ma najsilniejsze wojsko zdobywa najwięcej, a osoba, która jest najgorsza odchodzi z niczym. Jest to kolejny sposób na interakcję pomiędzy graczami, choć znów pośrednią. Rywalizujemy w ilości punktów, ale nie dochodzi do bezpośrednich starć pomiędzy przeciwnikami. Problemem może być też kolejność. Uprzywilejowany jest ostatni gracz, który wie, jaką dokładnie siłę mają przeciwnicy, i może np. nie płacić swoim jednostkom, bo i tak będzie ostatni. Z dokładnie odwrotną sytuacją musi się uporać gracz pierwszy, który raczej wykarmi wszystkie jednostki, aby nikt go nie mógł przebić. Może się później okazać, że niepotrzebnie wydał kosteczki (czego by nie zrobił, będąc ostatnim).
Ostatnim sposobem na zdobycie punktów zwycięstwa są tajne karty celów, których każdy otrzymuje dwie. Jedna z nich przedstawia dwa lub trzy dzieła sztuki. W zależności od ilości zestawów odpowiednich dóbr kulturowych otrzymamy odpowiednią ilość punktów. Druga karta celów każe nam się specjalizować w jednej z dziedzin. Dodatkowe punkty dostaniemy za dużą ilość budynków w mieście lub na polach, pozostałe misje promują rozwój całych sił militarnych lub tylko katapult.
Połączenie tych wszystkich zasad daje ogrom możliwości. Gra jest zdecydowanie wymagająca i premiuje doświadczenie. To nie jest tytuł, który możemy zaproponować niedzielnym graczom, aby pokazać, czym są dzisiaj planszówki – warto mieć stałe grono współgraczy. Rozgrywce nie można wiele zarzucić. Przez ponad godzinę musimy się mocno napocić, aby wywalczyć zwycięstwo, a na koniec gry mamy ogromną satysfakcję z naszego samodzielnie zbudowanego księstwa.
Księstwo nie jest oczywiście grą idealną. Czasami zaczyna się ono po prostu trochę nudzić. Nie jest to uczucie na tyle mocne, aby odejść od stołu, ale zdarza się, że wykonujemy zaplanowaną strategię nużącymi drobnymi kroczkami. Przyczynia się do tego też nie za krótki czas oczekiwania na swoją turę przy większej ilości osób. Szczególnie irytuje, gdy przeciwnicy zastanawiają się nad swoim ruchem, podczas gdy my już od dawna wiemy, co zrobić. To kolejny argument za nieczęstym zmienianiem współgraczy do tej gry. Na koniec zostawiłem opis wykonania, gdyż jest to wisienka na torcie. W bardzo atrakcyjnej cenie (niecałe 80 złotych) dostajemy grę świetną w swojej klasie. Masa żetonów, kart i kosteczek w świetnej jakości jest zdecydowanym argumentem za zakupem. Choć można się przyczepić do grubości plansz gracza, to przy tej cenie byłoby to zwykłe marudzenie. Szkoda jedynie, że na karcie "Zbrojmistrz" wkradł się mały błąd, który na szczęście łatwo wyłapać.
Czy Księstwo daje nadzieję na narodziny nowego Nazwiska? Wydaje mi się, że tak. Jest to bardzo ciekawa eurogra, która poprzez oryginalny mechanizm dostępności akcji nie powiela schematów typowych dla innych gier. Patrząc na ostatni tytuł Touka Tahkokallia – Eclipse – można się spodziewać kolejnych świetnych produkcji od tego fińskiego autora. Ja już nie mogę się doczekać. Plusy:
  • ciekawy mechanizm wyboru akcji
  • proste zasady, mnóstwo możliwości
  • świetny stosunek zawartości do ceny
Minusy:
  • czasami nuży
  • błąd na karcie Zbrojmistrz
Dziękujemy Wydawnictwu G3 za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
7.25
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Księstwo
Typ gry: strategiczna
Projektant: Touko Tahkokallio
Wydawca oryginału: eggertspiele
Data wydania oryginału: 2011
Wydawca polski: G3
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 12 lat
Czas rozgrywki: ok. 45-90 min.
Cena: ok. 80 zł



Czytaj również

Szarlatani z Pasikurowic
Mikstura na wszystko
- recenzja
Pszczółki
Jedyna gra, w której dzieci nie lubią misia
- recenzja
Zaklęta Wieża
Kto uratuje księżniczkę, no kto?
- recenzja
Imperializm: Droga ku dominacji
Budowanie cywilizacji po polsku
- recenzja
Wieża duchów
Przesympatyczne memory dla najmłodszych
- recenzja
Smoczy skarb
O tym jak skrzaty przechytrzyły smoka
- recenzja

Komentarze


~Mickey

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy komponenty tej gry naprawdę tak kiepsko wyglądają czy to kwestia marnej jakości zdjęć?
15-12-2011 12:46
ScripterYoda
   
Ocena:
0
Według mnie komponenty są świetnej jakości (w mojej opinii widać to też na zdjęciach).
Co prawda, plansze gracza są dosyć cienkie, a same żetony też nie zachwycają swoją grubością, to w tej cenie nie wyobrażam sobie lepszego wydania.
15-12-2011 12:58
~Wothan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Swego czasu byłem napalony na tą grę, ale komentarze na BGG zdecydowanie ochłodziły moje niecne zapędy :) Dokładnie przestudiowałem tez instrukcję i po tym mogę okreslić tą grę dwoma wyrazami: straszny suchar.
15-12-2011 17:08
~Mickey

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czyli wychodzi na to że zdjęcia kiepskie. Szkoda, bo recenzja na tym traci, a właściwie potencjalny gracz którego mogą takie zdjęcia odrzucić.
16-12-2011 16:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.