» Recenzje » Light Speed

Light Speed


wersja do druku

Szybka, kosmiczna wojenka

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Light Speed
Light Speed to gra Cheapass Games – firmy słynącej z tanich produkcji opartych na przebojowych (w zamierzeniach twórców) pomysłach. Niskobudżetowe gry są wydawane w odpowiedni do ceny sposób. Light Speed należy do najtańszej chyba serii – Hip Pocket Games. Zapakowany jest w foliowy woreczek typu zip (strunowy), do którego wrzucono instrukcję – jedna strona A4 w odcieniach szarości i 42 karty – 4 floty statków kosmicznych (po 10 kart każdego koloru) oraz dwie karty oznaczające asteroidy.

Light Speed to druga ze znanych mi niekolekcjonerskich gier karcianych, którą rozgrywa się w czasie rzeczywistym. Tak samo bowiem, jak w Fallingu (Spadamy!), grze tej samej firmy, gracze w jednej chwili zaczynają grę. Także równocześnie używają kart.

Porównanie z Fallingiem nie jest przypadkowe – współtwórcą Light Speeda jest bowiem James Ernest – twórca fenomenalnej gry o spadaniu. Przy tworzeniu Light Speeda wspierał innego znanego projektanta – Toma Jolly’ego – autora Drakona.

Udział w grze może brać dwóch, trzech lub czterech graczy, a oprócz samego egzemplarza gry będziemy potrzebować trochę counterków (znaczników, np. [url=bedzielink]takich[/url]). Wystarczy koło 15 sztuk na każdego gracza, przyda się też dodatkowa piętnastka w piątym, innym od poprzednich, kolorze. Jeśli chcemy grać naprawdę tanio, albo nie mamy żadnych counterków pod ręką wystarczą monety, skrawki papieru lub inne drobne przedmioty.

Każdy z graczy dostaje dziesięć kart. Na każdej z nich jest statek kosmiczny, a razem tworzą naszą flotę, której zadaniem jest oczywiście zniszczyć floty współgraczy. Każdy statek wyposażony jest w lasery, są statki mające ich więcej lub mniej. Dodatkowym urozmaiceniem jest moc laserów – kolor i grubość lasera na karcie statku oznacza jego siłę, może zadać od 1 do 3 obrażeń naszym wrogom. Ważnym elementem gry jest też inicjatywa – statki “wyposażone są” w numery od 1 do 10. Te z niższym numerem będą strzelały jako pierwsze, tak więc skutecznie trafiony statek numer 10 może nie mieć w ogóle szansy na zemstę.

Na czym polega więc sama gra? Każdy z graczy trzyma swoją foltę w ręku, koszulkami do góry. Na sygnał gracze w jednej chwili wykładają po kolei swoje statki na stół. Pierwszy, który wyłoży całą dziesiątkę kończy grę i jego adwersarze nie wykładają już statków, które zostały im w dłoniach.

Jak łatwo się domyślić cała gra polega na szybkości i spostrzegawczości. Gracz musi błyskawicznie spojrzeć na statek i ocenić jego inicjatywę oraz zorientować się co do... kierunku laserów. Strzały bowiem rozpatruje się przy pomocy linijki (lub czegoś równie prostego). Jeśli przedłużenie lasera trafia w obcy statek zaliczamy trafienie. Jeśli natomiast zabraliśmy danej maszynie wszystkie punkty życia jest ona zdejmowana z planszy i wzbogaca nasz dorobek punktowy.

To jeszcze nie wszystko. Niektóre statki na kartach narysowane mają osłony – przez nie strzały nie przechodzą i doskonale można ich używać do ochrony innych swoich jednostek. Oczywiście trzeba je rozstawiać z głową, no i mieć dość czasu na realizację strategii. A czasu nigdy nie ma za dużo. Rozkładanie kart nie trwa nawet minutę.

Potem zaczyna się równie emocjonująca część – liczenie punktów i rozpatrywanie strzałów. Przykładając linijkę po kolei zdejmujemy statki i zliczamy punkty. Dodatkowo można strzelać w asteroidy, jeśli zdecydowaliśmy się włączyć je do gry. Trafienie w nie także daje nam punkty.

Możliwości rozstawienia statków jest sporo, a gra sprowadza się do wyboru strategii: albo rozkładamy wszystko na szybkość, kończymy pierwsi i liczymy na szczęście, albo próbujemy się zastanawiać przy wykładaniu kart i rzeczywiście patrzymy na układ laserów, osłon oraz na to, co dzieje się na stole. Czasem sprawnie wyłożone cztery statki są w stanie wygrać grę z licznym, ale nieskutecznym przeciwnikiem.

Mistrzem w tę grę był Michał Oracz z wydawnictwa Portal, który na jednym z Dracooli nie miał sobie równych. Stosował połączenie obu strategii – karty wykładał z głową, a jednocześnie robił to szaleńczo szybko. Równie szybko przestaliśmy z nim grać, bo to nie zabawa ciągle przegrywać. Prawda?

Gra jest świetną rozrywką, jednak dość szybko się nudzi. Po kilkunastu, może kilkudziesięciu, rozgrywkach gra traci większość swoich atutów i przestaje być emocjonująca. Jednak rozegranie kilku partii pod rząd to dobra zabawa i taki jest też cel tej gry. W zamyśle tania i szybka ma być przerwą między innymi grami lub poważniejszymi zajęciami. Jeśli podobał Ci się Falling to Light Speed powinien być równie dobry. Przy stole panuje mniejszy zamęt, gra szybciej się kończy, a liczenie punktów jest naprawdę emocjonujące (chyba że ktoś wyłożył dwa statki, które mu od razu zestrzelono).

Light Speed to miła alternatywa poważniejszych gier, jednak nie jest to pełnowymiarowa karcianka, która zapewni rozrywkę na długie godziny. Będziecie do niej wracali często, ale na krótko, na przykład w przerwach między lekcjami, zajęciami. W chwilach, kiedy szybka rozrywka rozrusza towarzystwo. Umożliwiają to także proste zasady, które każdy w mig pojmie po szybkim tłumaczeniu i pierwszej partii z kartami w ręku. Gra dla wszystkich.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5 / 6
5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Kosmiczna Eskadra (Light Speed)
Typ gry: imprezowa, karciana, zręcznościowa
Projektant: James Ernest, Tom Jolly
Ilustracje: Eduardo Müller
Wydawca oryginału: Cheapass Games
Data wydania oryginału: 2009
Wydawca polski: Portal
Liczba graczy: od 2 do 4 osób
Wiek graczy: od 8 lat
Czas rozgrywki: ok. 15 minut
Cena: 44,90 zł



Czytaj również

Captain Treasure Boots
Jo ho, jo ho, piratem pragnę być
- recenzja
Unexploded Cows
Wściekły tatar!
- recenzja
- recenzja
Deadfellas
Mafijna gra w klimatach Zombie
- recenzja
Spree!
- recenzja
Planszówki imprezowe

Komentarze


!Blob!
    A ja lubię
Ocena:
0
LS jest fajny, szybki, łatwy do nauczenia i dobry na każdą okazję. :)

Jak Jenga (ale ta za duża do przenoszenia), czy Jungle Speed (a to to już w ogóle najlepsza gra ever :P). ;)
25-08-2006 12:25
Veste
    Laaaajtspiiiid.
Ocena:
0
Bardzo fajna gra. Wogóle jak wszystkie z serii zręcznościowych :>

No, może Jenga nie :-P
27-08-2006 12:32
!Blob!
    Mniej/więcej* pij
Ocena:
0
Nie będą Ci się recę trzęsły. ;>
__
*Niepotrzebne skreślić
27-08-2006 14:11

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.