» Relacje » Teleport 2005

Teleport 2005


wersja do druku

Nie dla platfusów


Teleportacja, lub teletransportacja, jest procesem przeniesienia obiektu z jednego miejsca w drugie mniej lub bardziej natychmiastowo, bez użycia konwencjonalnej transportacji.
– Wikipedia

Niestety, tak dobrze to nie ma. O ile na poprzednim Teleporcie mogłem sobie pozwolić na powrót na noc do własnego, wygodnego leża, to, aby uczestniczyć w konwencie o tej samej nazwie w tym roku, musiałem podjąć trudy podróży przez połacie naszego pięknego kraju, podążając jego śladem – trasą z Gdańska (dawniej Danzig) do Wrocławia (dawniej Breslau). Podróż do Wrocławia z przesiadką w Inowrocławiu, a potem do Leśnicy pociągiem o stacji przeznaczenia Legnica, wróżyło komplikacje i dawało pole do popisu chaosowi. Lecz same problemy z dotarciem do miasta miały zblednąć w porównaniu z późniejszymi niedogodnościami.

Strona internetowa konwentu zawierała oczywiście informacje o modusie dotarcia na miejsce, biorąc pod uwagę trasę z dworca Wrocław Główny. O sprytnych kombinatorach, którzy zauważyli istnienie przystanku Wrocław Leśnica, i w związku z tym planowali dotarcie na konwent za pośrednictwem owego punktu, archiwa milczą. Dla nie znających Wrocławia: sformułowanie "konwent odbywający się we Wrocławiu" dla takowego w Leśnicy, jest mniej więcej tak prawdziwe, jak było by dla miejscowości Gdańsk i Pruszcz Gdański. Na szczęście zaraz po wyjściu z nie czyszczonego od czasu powodzi przejścia podziemnego, tajemniczy emisariusz wychynął z cienia pobliskiej bramy i wskazał nam właściwa drogę. Nigdy potem go nie widzieliśmy.

Ach, skoro już jesteśmy przy słowie "pobliskie". Jak czytamy na stronie informacyjnej konwentu, nocleg można było zapewnić sobie w pobliskich domach turystycznych (za daleko), pobliskim hotelu (gorzki śmiech ubogiego studenta), Orbisie (idem), oraz w pobliskiej szkole (w sam raz!).

Panie i panowie. Szkoła jest "pobliska" w promieniu pięciu, no, może dziesięciu minut marszu, a i to jedynie przy pewnej dozie dobrej woli. Ale nie dwudziestu pięciu. Nadto, resztki mojego dobrego nastroju w drodze do miejsca noclegu zlikwidowało dziwne zakrzywienie przestrzeni, które spowodowało, że to, co na dołączonej mapce wyglądało jak półmetek, okazało się w rzeczywistości dziesiątą częścią dystansu. Poza tym, dałem się wykorzystać finansowo, nabywając tzw. kartę noclegową, uprawniającą do zanocowania w szkole. Ochrona i tak ich nie sprawdzała. Najwyraźniej nie otrzymali instrukcji.

Nadto, okazało się, że w szkole znajduje się tzw. "blok anime", wydzielony z fantastyczno-literackiej części imprezy. Do niewątpliwych atrakcji, jakie zapewniło to nocującym w szkole konwentowiczom, zaliczyć można karaoke, maty DDR z niezbędnym akompaniamentem, oraz nocny wyścig po korytarzach w śpiworach.

To zaniechanie jedności miejsca i czasu (bo przemieszczenie się między lokacjami, na przykład po kurtkę, parasol, czy zapasowe baterie do aparatu, bez użycia taksówki powodowało wypadnięcie z konwentu przynajmniej na okres odpowiadający jednemu punktowi programu) sprawiło, że uliczki Leśnicy pełne były ludzi miotających się pomiędzy Zamkiem, gdzie miały miejsce prelekcje, projekcje i rozgrywki w Games Roomie, oraz szkołą, gdzie powoli, acz wytrwale w salach zbierali się starzy i nowi znajomi. Nie trzeba zbyt długo udowadniać, że w takiej sytuacji zainteresowanie programem malało, a uczestnicy improwizowali sobie własne rozrywki, sesje etc. Niektórzy zdążyli nawet poodwiedzać pobliskie kina.

Oczywiście, nie można powiedzieć, że konwent zawiódł. Tam, gdzie nie było programu, znaleźli się współuczestnicy, którzy nie pozwolili się nudzić. Wielkie dzięki dla Alchemika za jego gry karciane, oraz już tradycyjną po Trójfikcjach partyjkę Munchkin Fu w pustej sali prelekcyjnej. Program LARPów również wypalił – miałem przyjemność wziąć udział w trzech jednego dnia, co ustanawia mój osobisty rekord. Odbyły się też efektowne pokazy rycerskie. Na pewno bardzo zadowoleni są miłośnicy gier bitewnych, którzy przedostatniego dnia konwentu grali praktycznie wszędzie. Jeżeli chodzi o sam program spotkań i prelekcji, to niestety nie trafił on w moje osobiste gusta, ale też nie był ubogi. Lista zaproszonych gości robiła wrażenie. Sama lokacja konwentu zresztą również robiła wrażenie – nie zdarzyło mi się chyba widzieć konwentu w bardziej eleganckim miejscu, chociaż fort pod Toruniem ma lepszy klimat. Gdyby nie to, że w Centrum Kultury "Zamek" przebywała tylko połowa konwentu, połowa znajdowała się w pobliskiej szkole, a połowa rozeszła się po pobliskich restauracjach i pizzeriach, słowem, gdyby konwent nie był tak rozproszony, nie było by się, do czego przyczepić.

A tak, pozostawała jedynie improwizacja. Sesje, które próbowali poprowadzić autorzy Wolsunga, niestety, nie zakończyły się pomyślnie, głównie ze względu na zbyt wielkie (sic! no, bo jak prowadzić dla 10 osób?) zainteresowanie i brak miejsca do gry – bo w salach noclegowych chciało się raczej nocować i spać, a gdy znaleźliśmy (poprosiliśmy) o otwarcie wolnej, pustej sali, po pół godzinie zostaliśmy z niej wyproszeni, gdyż panowała cisza nocna. Wyszliśmy więc na korytarz, dokładnie w miejscu, w którym grupka młodzieńców puszczała na cały regulator muzykę, na dodatek marną.

Podsumowując: Marność, marność i wszystko marność. Zawiodła informacja, integracja, logistyka. Atmosfera mogła być lepsza, a tak powstawało pole dla drobnych starć, utarczek i incydentów. Na szczęście ochrona była profesjonalna i na miejscu.

Gdyby nie rzecz stanowiąca esencję każdego konwentu – spotkanie z dawno nie widzianymi przyjaciółmi i poznanie nowych – i gdyby nie LARPy wolsungowe i kryształowe, byłbym bardzo, bardzo niezadowolony. A tak, jestem tylko umiarkowanie rozczarowany, co najlepiej wyrażają słowa usłyszane przez Liroya w audycji na Radiostacji.

Zobaczymy, gdzie Teleport teleportuje się w przyszłym roku. Ja w niedzielę rano opuszczałem go po angielsku: bez żalu.

PS. Zastanawia mnie tylko rozegrany w piątek wieczorem LARP w trybie turowym. Początkowo wydawało mi się, że to X-COM (wszystko by się zgadzało), ale ten miał być w czwartek...


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Szept
    Kolejny
Ocena:
0
Nie no, kolejny malkontencki utec z wygórowanymi oczekiwaniami, zamias się cieszyć że jakoś to było i że komuś się chiało...no dobrze komuś się wydawało, że mu się chce to ten zamiast wychwalać czepia się :>
No normalnie wieprze przed perły ;)
18-08-2005 13:33
~Malta

Użytkownik niezarejestrowany
    @Szept
Ocena:
0
Chyba: perły przed wieprze:D:D
19-08-2005 00:43
Seji
    Wiesz co, Szept?
Ocena:
0
Normalnie masz fingera i wiesz, co robic :P
19-08-2005 00:47
Lenartos
    Fingera?
Ocena:
0
Tego zregenerowanego? ;]
22-08-2005 19:52
Kot
   
Ocena:
0
Hej, zapewne masz dwa, a jeko ze to blizniaki, to lepiej niech wystepuja razem...
05-02-2006 10:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.