» Artykuły » Inne artykuły » NS Tactics – wrażenia z Avangardy

NS Tactics – wrażenia z Avangardy


wersja do druku

Rzut okiem laika na nowe dzieło Portalu

Redakcja: Grażyna 'Fionaxxx' Zarzycka
Ilustracje: Joanna 'Senthe' Falkowska

NS Tactics – wrażenia z Avangardy
Premiera Neuroshimy Tactics (NST) od dawna zapowiadała się na niezwykłe wydarzenie. Kontrowersje i narastający wokół gry szum wzbudziły również moje zainteresowanie - jako zupełny laik chciałam przekonać się, czy neuroshimowy setting i portalowe zasady mogą mnie skłonić do gry w... no cóż, bitewniaka. Kierowana niezdrową ciekawością wybrałam się więc na oficjalną premierową prezentację gry.


Pierwszy rzut oka - figurki, czyli nie taki diabeł straszny

Tragizujące komentarze pod zdjęciami figurek nie nastrajały optymistycznie. "Są paskudne, gramy na proksach!"- grzmieli doświadczeni gracze. Czy w rzeczywistości wyglądają lepiej, niż na zdjęciach?

Moja laicka odpowiedź brzmi - owszem. Pomalowane przez Adriana Tyrakowskiego figurki prezentowały się w większości dobrze, nawet w stanie surowym ich rzeźba wydaje się całkiem w porządku. Najbardziej spodobały mi się chyba miniaturki Molocha i Borgo.


Z drugiej strony, rzeczywiście zdarzyło się parę potworków w dziwnych pozach, jak Zabójca czy Dr Quinn, na które wręcz przykro patrzeć, oraz kilka modeli zwyczajnie słabych. Tu dobra wiadomość dla estetów: podczas oficjalnych turniejów, przynajmniej we wczesnej fazie, dozwolone będzie proksowanie (zastępowanie podobnymi produktami innych firm) 20% modeli (a więc 1/5, 2/10, 3/15).

Przy okazji wyjaśniło się, czemu niektóre z figurek przybierają konkretne pozy (np. skulony Zabójca, wyprostowany Kaznodzieja z rozpostartym płaszczem) - ma to na celu zwiększenie lub zmniejszenie ich realnej widoczności. Co oznacza, że nawet kształt modeli współgra z mechaniką gry. Pomysł fajny i, co ważniejsze, działający w praktyce.


Drugi rzut oka - ale o co tu chodzi?

Celem gry jest zebranie jak największej ilości punktów, które otrzymujemy za wykonanie określonych zadań: podniesienie naszego głównego celu – świnki, czyli gambla [1] (100 punktów), zabicie jednostki przeciwnika (równowartość punktowa jednostki), zniszczenie lokacji (30 lub 60 pkt.), szabrowanie zwłok (50 pkt.). Gdy jeden z graczy osiągnie określony próg punktowy, rozgrywana jest jeszcze ostatnia tura przeciwnika, po której następuje ostateczne podliczanie punktów.


Dodatkowe możliwości strategiczne stwarzają punkty akumulatora zbierane w swojej turze za wyjątkowo efektowne działania. Wydając je, gracz wpływa na elementy planszy (np. przesunięcie beczki, otwarcie drzwi, zniszczenie małego elementu makiety).

System reakcji, umożliwiający reagowanie na działania przeciwnika w jego turze, promowany był jako pomysłowa nowość. Jak to działa? Jeżeli któraś jednostka widzi jednostkę przeciwnika podczas wykonywania jakiejkolwiek akcji, może na nią zareagować - strzelić, ruszyć się czy zrobić coś zupełnie innego. Limit takich reakcji wynosi bazowo pięć na turę.

Strzelanie i reagowanie odbywa się wg zasady masz to, co widzisz. Jeżeli między dowolnymi częściami ciała dwóch jednostek da się poprowadzić linię prostą, znaczy to, że się widzą. Jeżeli na drodze stoi jakikolwiek element makiety - nie widzą się. To sprawia, że niewielkie figurki, ukrywające się za przesłonami (np. Mózg) można ustrzelić wyłącznie z wysokości lub zachodząc je od tyłu. Nie trzeba mówić, iż dodaje to grze realizmu i klimatu.


Rozgrywki – jest zabawa?

Zasady gry nie są skomplikowane, choć zawierają sporo wyjątków i kruczków, których przy pierwszym tłumaczeniu można nie wychwycić. Po kilku turach jednak wszystko staje się klarowne i kolejne sytuacje rozpatrywane są sprawnie. Na konwencie Avangarda rozbrykanym graczom towarzyszyli stale eksperci z Portalu, odpowiadający na wszystkie dziwaczne pytania i tłumaczący pełne zasady gry. Zabrakło za to instrukcji - na konwencie nie było jej tak samo, jak w Internecie.

Podczas swoich konwentowych rozgrywek używałam jedynie zestawu ze startera, plus 2-3 dodatkowe jednostki, a więc toczyłam bitwy na niewielką skalę: 500-800 punktów. Tym sposobem ominęły mnie atrakcje zaplanowane widocznie na dłuższą grę: amunicja nie zdążyła się skończyć, choć rzeczywiście trzeba było ją oszczędzać, aby do tego nie doszło. Lokacje na niewielkim stole w większości były niszczone przed ich użyciem. Również punktów akumulatora używaliśmy sporadycznie - dla jednego czy dwóch punktów na turę trudno było wymyślić sensowne zastosowanie.

Podczas wykonywania planu np. dostania się do gambla nie sposób zignorować działań przeciwnika, który złośliwie strzela do naszych jednostek. Trzeba mu oddać! Zdobycie przewagi punktowej bez zabijania, choć teoretycznie możliwe, wydaje się trudniejsze. Oczywiście jednostki, do których strzelamy, mogą zechcieć zrewanżować się tym samym...

Reakcje, ich prowokowanie i wykorzystywanie to zdecydowanie najciekawsza część gry. Podczas swojej tury powinniśmy uważać, by nikt nas nie zobaczył i nie mógł dzięki temu wykonać akcji. Z drugiej strony - pula reakcji jest ograniczona. Dla frakcji walczących wręcz dobrym wyjściem okazuje się "wypstrykanie" przeciwnika z reakcji poprzez wysłanie przodem jednostek szybkich lub wytrzymałych, które trudno zabić strzałem. Kiedy do akcji ruszy w końcu Łowca czy Szpony, okazuje się, że wobec wyczerpania puli wyborowi strzelcy mogą tylko stać i patrzeć, jak zbliża się ich śmierć.

Calówki i laserowe wskaźniki były w ruchu przez cały czas. "Tutaj będziesz mnie widział, czy już nie?". Niby nic zbyt kłopotliwego, ale spotkałam się z opinią gracza w klasyczne gry bitewne, który stwierdził, że takie bezustanne śledzenie sytuacji jest zbyt męczące i zrezygnował z zakupu startera.

Cztery rundy gry przy niewielkiej ilości modeli mijają błyskawicznie, pozostawiając wrażenie niedosytu. Tyle jeszcze chciałoby się zrobić, zostaje tyle niewykonanych pomysłów... Dlatego nawet przy tak krótkiej rozgrywce warto opracować konkretny plan działania i wykorzystać pulę akcji i reakcji do maksimum.


Kupić czy nie kupić?

Po pierwszych rozgrywkach narzuca się spostrzeżenie, że pozorne skomplikowanie mechaniki (zdolności jednostek, sprzętu, zasad strzału) – które w pierwszych rozgrywkach raczej pomijaliśmy - stwarza pole do popisu dla graczy, którzy lubią zdobywać doświadczenie i ruszyć głową. Największą przyjemność sprawia nie udany rzut, ale sprytne wciągnięcie przeciwnika w pułapkę i efektowne wykorzystanie zdolności czy sprzętu. Zdarzają się przynoszące wiele radości widowiskowe sytuacje.[2]

Trudno wypowiadać się o balansie frakcji, ale znając Portal, po pewnym czasie i podszlifowaniu umiejętności okaże się, że nawet zabiedzony Moloch zacznie wygrywać z przegiętym Posterunkiem. Dodatkowo sytuację komplikuje losowe rozmieszczanie makiet, które czasem może komuś ułatwić, a komuś utrudnić wygraną.

Skonstruowane z kartonu makiety, figurki, rozwiązania mechaniczne – to wszystko sprawia, że Tactics ocieka specyficznym neuroshimowym klimatem. Fanom settingu, nawet tym, którzy nigdy nie grali w gry bitewne, ale lubią Neuroshimę RPG czy Hex, polecam przynajmniej spróbować, zagrać w NST np. na konwencie. Ci zaś, którzy mają już figurki z innych bitewniaków mogą skorzystać z udostępnionego za darmo podręcznika i pograć na proksach... Aby w końcu wciągnąć się, zakupić figurki i brać udział w oficjalnych turniejach – czego wam, sobie i Portalowi życzę.


[1] Jak głosi legenda, podczas testów gry Trzewik w roli gambli zatrudnił przyniesione z gry dla dzieci plastikowe świnki, które błyskawicznie zrobiły furorę wśród testerów i prawdopodobnie kiedyś będą w sprzedaży jako część dodatku do NST. Na razie wizerunek świnek zawierają żetony dodawane do blisterów z figurkami.

[2] Można tu przytoczyć na przykład historię o Mózgu (najcenniejsza, niebojowa jednostka Molocha) który wykorzystując swoje niewielkie rozmiary zakradł się aż do linii środkowej, wyskoczył zza przesłony, złapał gambla i zaczął uciekać.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Neuroshima Tactics
Przyczajony Posterunek, ukryty Moloch
- recenzja
Artefakty Obcych
4X w więzach karcianej eurogry
- recenzja
Rączki Złączki
Podaj dłoń
- recenzja
NIET!
Niedźwiedź z wilkiem rozdają karty
- recenzja
Stronghold (druga edycja)
Wróg u bram
- recenzja
Neuroshima Hex! Sharrash
Wybuchowe szczury
- recenzja

Komentarze


Aesandill
   
Ocena:
0
Szczerze przyznam ze jako miłośńik bitewniaków nie zachwyciłem się jednostkami i makietami na avie ale część z jednostek, szczegółnie te nieludzkie (moloch) były ok, choć daleko im do choćby młotka.

Może skuszę się na częsciowo proxsowaną armię molocha.
Pzdr
Aes
05-08-2011 13:55
-DE-
   
Ocena:
+8
Slowem sprostowania:

System reakcji moze i byl reklamowany jako powiew swiezosci, niestety nie jest niczym wiecej niz kalka systemu reakcji (ARO) z Infinity. Zreszta wiekszosc zasad, w tym mechanika testow, jest wzieta na zywca z tego systemu.

Okreslenie "masz to, co widzisz" jak sie domyslam jest tlumaczeniem angielskiego "What You See Is What You Get", czyli WYSIWYG. Problem w tym, ze w NST okreslenia tego uzywa sie w blednym kontekscie. WYSIWYG nie ma zadnego zwiazku z ustalaniem, czy figurke widac i mozna do niej strzelac; WYSIWYG polega na tym, ze na figurce przedstawiony jest ten ekwipunek, ktory jednostka rzeczywiscie posiada, czyli figurka z pistoletem nie moze reprezentowac jednostki z karabinem. Odpowiednikiem "masz to, co widzisz" jest "True Line of Sight", czyli prawdziwa linia wzroku. TLoS to wlasnie to, co zostalo opisane w tekscie, a mianowicie jednostka zajmuje taka przestrzen, jaka fizycznie zajmuje figurka.

Jakosc modeli jest bardzo zroznicowana, od calkiem niezlych po pasztety nie z tej ziemi. Na razie oceniam na podstawie startera Borgo, ale juz zamowilem troche nowych modeli, zeby miec wieksza probke.

Zetonow ze swinka robiaca za gamble nie rozumiem.
05-08-2011 17:32
~Zniesmaczony

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+9
Tak, najładniejsze z tych figurek to właśnie te świnki.

Wg mnie prezentacja tego systemu to jakaś farsa, warstwa wizualna zrobiona jest [fhtagn - prosimy o zachowanie kultury], począwszy od makiet, które chyba zrobione są z kartonów po butach przed dzień prezentacji, po figurki, które nie mają w sobie niczego charakterystycznego są badziewnie wykonane i pomalowane.

Zajmuje się bitewniakami parę lat i wiem, że zrobienie makiet i pomalowanie figsów niekoniecznie wymaga talentu, tylko pomysłu i czasu. A tu wszystko wygląda jakby było robione na 5 min przed prezentacją. A właśnie warstwa wizualna odgrywa w bitewniakach najważniejszą rolę, chodzi o odwzorowanie rzeczywistości fantastycznego świata w małej skali, odwzorowanie, a nie wrzucenie kilku metalowych paskudek do pudełka po butach. Jeżeli panowie z Portala nie potrafią przełożyć pomysłów z wyobraźni na warstwę wizualną, niech pozostaną przy erpegach.
05-08-2011 18:11
38850

Użytkownik niezarejestrowany
    Skonstruowane z kartonu makiety, figurki, rozwiązania mechaniczne – to wszystko sprawia, że Tactics ocieka specyficznym neuroshimowym klimatem.
Ocena:
+9
hehe :)
Zostań politykiem, Senthe.

Bo w sumie ujęłaś bardzo pięknie zdanie "kiepsko wykonane kartonowe makiety, lewe i źle odlane figurki, oraz zerżnięte z Infinity rozwiązania mechaniczne nadają specyficznego neuroshimowego klimatu."
A może właśnie, interpretujac sobie znaczenie tego zdania, dojdziemy do wniosku, że nie "nadają specyficznego neuroshimowego klimatu" lecz "nadają specyficznego zapaszku czegoś co nie do końca wyszło jak należy"?

Czy ktoś kto zajmuje się bitewniakami bardziej na poważnie widział to, uczestniczył w tym samym evencie co senthe i mógłby podać drugą recenzję tego wydarzenia i odczuć jakie towrzyszyły grze? Chciałbym z kilku subiektywnych opinii stworzyć sobie jakiś pogląd - a nóż mi się zmieni moje obecne negatywne nastawienie? :)
05-08-2011 18:29
GoldenDragon
   
Ocena:
+1
Neuroshima Tactics to moim zdaniem ogromny sukces Portalu. Bo kupi:
- sporo fanów planszowej i erpegowej Neuroshimy,
- sporo ludzi, którzy nie trawią obcojęzycznych gier, a tu bitewniak z zasadami i wsparciem po polsku,
- trochę fanów bitewniaków, bo chyba pierwsza tak duża polska gra bitewna.

Portalowi się opłaci, bo:
- dodatkowa reklama świata Neuroshimy,
- zawsze ktoś kupi to i zarobią coś,
- baza figurek i elementów, które można potem wykorzystać np. w grach planszowych.

Początki Portalu w grach planszowych i karcianych też był ciężki, a jak zaszli wysoko :)
05-08-2011 23:57
Senthe
   
Ocena:
+1
Podobnie jak Wy, z niecierpliwością czekam na umieszczony w najbardziej odpowiednim dla NST kontekście tekst kogoś, kto ma doświadczenie z bitewniakami. :)
Chętni? ;)
06-08-2011 10:48
~*

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czekam na drugą edycję :D. Zwykle wtedy pojawiają się dobre figurki patrz Infinity, Warzone i wiele innych.
06-08-2011 12:51
-DE-
   
Ocena:
+1
Infinity jest wciaz w pierwszej edycji, a dobre figurki mialo od samego poczatku (jak na te lata, do tego jakosc rzezb poszybowala w gore bardzo szybko). Co do jakosci modeli do Warzone 2E to bym dyskutowal :)
06-08-2011 14:05
whitlow
   
Ocena:
+7
rozumiem wszystko, ale odwalcie się od makiet. Chodzi o to właśnie, że bierzemy i z byle czego w krótkim czasie robimy planszę. Ja rozumiem że można zrobić dużo ładniejsze, dodać pierdółek, ale Portalowi chyba o to właśnie chodziło, żeby pokazać, że noob i beztalencie może szybko zrobić całkiem klimatyczne makiety. i to im idzie na plus w/g mnie.

Jak się chcecie czepiać, to proponuję konstruktywnie. Ot by daleko nie szukać, Trzewik wmawia że innowacją jest ,,koleś biegnie, jego tura. Ale wchodzi pod lufę twojego ludka i dostaje szota.,, Czyli overwatch, który od blisko ćwierć wieku mamy w space hulku i necromundzie, a może i czymś jeszcze, ale o tych dwóch mi wiadomo.
06-08-2011 15:08
Senthe
   
Ocena:
+3
Whitlow ma oczywiście rację co do makiet. NST z założenia ma być takim "bitewniakiem dla noobów" i makietowanie przy użyciu kartonu i plastikowych cosiów wpisuje się właśnie w tę konwencję.

Głupotą byłoby sądzić, iż Wydawnictwo Portal nie jest w stanie zrobić/zamowić porządnych makiet :) - ale przedstawienie takich kartonowych efektów niewielkiego wysiłku na oficjalnej prezentacji NST było zamierzone.

Podczas makietowania z Multim dostaliśmy sporo hintów na temat "jak zrobić z kartonu coś co będzie wyglądać fajnie" - a nie "jakie super mega materiały/trawki/zabawki możecie dokupić, aby wasza makieta stała się lepsiejsza i tró". To kwestia podejścia :)

Sama jako zupełny noob przy użyciu pudełka, nożyka, zszywacza i czarnego spreju uzyskałam w ciągu godziny całkiem przyzwoity (no, na początek wystarcza) budynek. Oczywiście można by w niego włożyć kolejne półtorej godziny pracy i trochę funduszy i stworzyć post-apokaliptyczne cacko, jednak prawdziwym noobom nie jest to niezbędne do szczęścia :)
06-08-2011 20:36
Malaggar
   
Ocena:
+9
Kartonowe makiety mają zaletę. Mniej rzucają w oczy się słabe modele.
06-08-2011 20:40
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
- DE - jest juz druga edycja Infinity. I to jakis czasjuz jest.
Infinity posiada rowniez podreczniki po polsku, oficjalne, za darmo i do sciagniecia. Proponuje porownac oba zestawy regul fanom "nowatorstwa" NST. W koncu podstawka i mnustwo narzedzi jest darmowe.
Zainteresowani moga sobie spojrzec tutaj:
www.infinitythegame.com
Senthe - wiekszosc fajnych makiet mozna zrobic z tych samych elementow o ktorych wspominasz - poza kartonem, klejem i nozyczkami nie potrzebujesz wiele zeby stworzyc cacko - troche wyobrazni i zreczne Palce.
Poza tym, noob czy nie noob - gra powinna wygladac fajnie i estetycznie. Gralabys w plaszowki tak chetnie majac wypisane dlugopisem na szarym kartonie po telewizorze karty do gry, plansze i pionki z dzinksow do pizzy?
Poza tym, jesli to mial byc bitewniak dla ludzi "nie uzdolnionych plastycznie", to tym bardziej powinien miec ladna otoczke - a figurki moglyby byc np z kolorowego plastiku, albo sprzedawane pomalowane. Tylko ze wtedy nie bylby to tru bitewniak. Taki mega tru, jak warhamery czy warmaszyny czy inne infinity.
Robienie fajnych makiet, dbanie o pietyzm figurek to 99%procent hobby bitewniakowego, jesli chodzi o czas. Dawanie jako "standard wydawcy" kartonowego pudelka z wycietymi dziurami na okna jest sporym zanizaniem poziomu. A co z malowaniem figurek? Tez mowili na spotkaniu ze wystarczy machnac bejcą i po sprawie?

Kurde, juz z tego powodu nie bede sie w to bawil, a juz na pewno nie na turniejach - jesli mam picowac swoje modele po to, zeby mi ktos postawil na stol kilka byle jak pomazanych grudek metalu jako przeciwnika, to podziekuje. Moje cuda beda sie zreszta zbytnio odcinac na tle byle jak skleconego i bryźniętego farbą kartonu.
06-08-2011 23:50
-DE-
   
Ocena:
0
To nie jest "prawdziwa" druga edycja, to jest "1st Edition Revised" :)

Ale popieram propozycje sciagniecia darmowego podrecznika do Infinity i porownania z NST, przede wszystkim tym, ktorym sie wydaje, ze NST jest oryginalne i przelomowe ("o jaaa, mozna reagowac w turze przeciwnikaaa!").

Co do makiet czy slabo pomazianych laleczek na pokazach to powod jest prosty - Portal nie ma pieniedzy na wynajecie malarzy i "makietowcow". Na pierwszy rzut oka widac, ze budzet NST jest bardzo skromny i stad makiety tej jakosci. A do pokazow nie uzywali figurek malowanych przez Artura z wiadomych wzgledow (sie fotografowaly, moglyby ulec uszkodzeniu, itp.).
07-08-2011 09:53
~gendo

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Zigzak, po pierwsze DE ma rację. Infinity nie ma 2 edycji tylko podręcznik revised, a to nie to samo. Po drugie nie przesadzaj z tymipomalowanymi figsami na turniejach, bo połowa graczy zwyczajnei gra niepomalowanymi figurkami, figsami pokrytymi podkładem lub w postaci WIP(w najlepszym razie). Owszem, dla niektórych graczy malowanie, konwersje i robienie makiet to większość hobby, ale uwierz, bądź nie, że istnieją tacy dla których to jest akurat margines a liczy się głownie gra.
07-08-2011 10:13
whitlow
   
Ocena:
+1
@gendo- popieram
@zigzak- może dla Ciebie tak wyglądają proporcje i masz oczywiście do tego prawo. Ale mnie np. wystarczy tabletop. Jasne że fajnie mieć figsa pro painted, ale ze względu na skalę przeciętnego ludka, na stole w trakcie gry średnio widać różnicę. Dużo ważniejszy np. dla mnie jest fun z gry, z kumplem jak w czterdziestkę wystawiamy armie pancerne robimy nadprogramowe czołgi z adeptus kartonikus i jest wporzo.
07-08-2011 12:00
Dabi
   
Ocena:
+1
To ja jestem jakiś dziwny. Lubię grać w gry ładne i bardzo cenię sobie jakość rzeźby. Ale z drugiej strony makieta uważam powinna być po prostu grywalna.
Tak samo jak nie jestem malarzem i modelarzem a więc moje modele często (niestety jeśli chodzi o Infinity to zdecydowanie zbyt długo) są pokryte srebrzystą szarością tudzież podkładem.

08-08-2011 08:36
~Zniesmaczony

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Podział jest taki, albo kupujesz sobie planszówkę taką jak Neuroshima Hex, albo inną strategię i jedziesz na wydrukowanej planszy i żetonach, albo średniej jakości plastikowych figurkach. Albo decydujesz się na konstruowanie tego samemu jak w przypadku bitewniaków, czyli malowaniu, robieniu makiet, bo wg. taka jest główna różnica. Chodzi o bycie konsekwentnym w tym co się robi, jak nie masz czasu, pieniędzy, talentu to sobie odpuść.

Co do Infinity druga edycja to skrót myślowy, chodzi o to że wydają drugi raz lepsze wersje wcześniejszych figurek, bo głównie o nich mówiłem.

Co do popularności, zapraszam do porównania wiodących bitewniaków, pierwsze co się rzuca w oczy to? Zwłaszcza w przypadku GW- estetyka!
08-08-2011 10:16
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Poza tym ludzie, trochę ambicji, trzeba podwyższać poziom, a nie usprawiedliwiać się że wszyscy jadą na podkłądowanych figurkach. Idziemy w górę od średniej, a nie w dół. Ad. GW, ta marka wygrywa jakością modeli, malowaniem, makietami. Cała reszta jest do bani, system (Wfb) pomysły na rozwijanie marki (Storm of Magic), promowanie niektórych armii itp.
08-08-2011 10:27
~dzejendes

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Powiedzieć że GW jedzie na jakości modeli to bardzo naciągnięte.
GW ma taki udział w rynku tylko i wyłącznie z dwóch powodów -
powód pierwszy - ponieważ ma taki udział w rynku
powód drugi - ponieważ ma bardzo rozbudowany i dobrze sprzedany świat (światy raczej)

Wracając do NS:
1. Nie jest to pierwszy polski bitewniak, jest już np. Pulp City, jest też parę innych mniej lub bardziej udanych działań na tym polu
2. Spora część "nowinek" mechanicznych wcale takimi nie jest, a te które są (akumulator) - są bardzo dziwne jak na bitewniaka
3. Niestety bitewniaki sprzedaje się ich wizerunkiem, gracze kupują oczami, a tu niestety nie ma czego kupić. Choć jak słyszałem, na żywca niepomalowane modele wyglądają lepiej. Nadal jednak prezentacja gry leży.

Jak napisał ktoś powyżej - może zamiast silić się na metalowe figurki, trzeba było pójść w plastiki, bardziej zbliżone do pionków niż modeli? Zwłaszcza jeżeli grupą docelową mają być ludzie którzy nigdy nie grali w bitwniaki.

A swoją drogą - nie sądzę żeby ta grupa była specjalnie duża. Raczej większość grających w RPG czy karcianki miało lub ma styczność z bitwniakami, podobnie jest w przypadku graczy planszówkowych. Wszystko jest dostępne w tych samych sklepach, przeznaczone dla tego samego środowiska (nerdów fantastyki). Więc większość potencjalnch. klientów NT nie będzie raczej świeżynkami
08-08-2011 16:08
~Seboom

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Nerd fantastyki" - padłem!
08-08-2011 17:33

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.