» Artykuły » Felietony » Neuroshima HEX

Neuroshima HEX


wersja do druku

czy na pewno gra taktyczna?

Redakcja: Jakub 'Urko' Skurzyński

Neuroshima HEX

Czy na pewno gra taktyczna?


Swego czasu umiałem rozegrać cztery lub pięć partyjek w HEXa bez poczucia straconego czasu, wyciągając z każdej bitwy satysfakcję. Najlepszy był początek – popełniało się błędy, które prowadziły do klęski całej armii, wykorzystywało niedoskonałości przeciwnika, nie znało się budowy armii i zawsze zastanawiało się: "czy jestem w stanie jeszcze obrócić tą sytuację na moją korzyść?".

Mijały kolejne miesiące. Nowi przeciwnicy, smakowanie nowych armii. Co jakiś czas zdawało mi się widzieć anomalie i rzeczy tylko trochę mniej dziwne, ale nie traciłem zapału. Wreszcie, zachęcając mnie świetnym interfejsem, dużą ilością graczy z różnych państw i zadowalającym poziomem niezawodności, na parę tygodni dałem się wciągnąć przez Neuroshimę HEX Online.

Tak skończyła się moja przygoda z Neuroshimą HEX.

Do teraz pamiętam, jak byłem w stanie zobaczyć rozgrywki, podczas których zupełnie zieloni w temacie gracze drużynowo pokonywali doświadczonych przeciwników, choć przez pierwszą połowę gry nie byli w stanie zadać nawet jednego punktu obrażeń. Wtedy było to dla mnie nienormalne. Ale po dniach, kiedy to potrafiłem stoczyć sześć szybkich partyjek w Internecie, moja tolerancja powoli się kończyła.

Wreszcie doszedłem do wniosku, że Neuroshima HEX jest tylko głupią grą losową.

Przedstawię sytuację, która może naświetlić moje stanowisko, jednak posłużę się językiem mechaniki gry.

Po rzucie monetą zaczyna Posterunek. Gracz stawia sztab na środku planszy. Hegemonia stawia sztab kontaktowo w nadziei, że od dwóch stron będzie mogła atakować sztab Posterunku z siłą ciosu +1. Posterunek dobiera Pancerz Wspomagany i kładzie go kontaktowo przy sztabie Hegemonii i własnym. Hegemonii dochodzą dwa moduły. Położone zostają w różnych miejscach, zapobiegawczo. Posterunkowi dochodzą Siłacz, jakiś moduł i Bitwa. Siłacz zostaje położony podobnie jak Pancerz. W pierwszej Bitwie (i drugiej turze gry) Siłacz atakuje w segmentach 3 i 2. Pancerz Wspomagany w segmentach 3, 2 i 1. Hegemonia traci 10 punktów życia.

Taktyka to czy los? Hegemonia nie miała możliwości się obronić. Jasne, szansę na taki fart Posterunek miał bardzo mały, jednak zdarzają się i dziwniejsze sytuacje.

Problemem HEXa jest fakt, że po kilkudziesięciu grach wszyscy gracze reprezentują ten sam poziom. Wszyscy znają na pamięć ilość rozkazów i jednostek poszczególnych armii, wiedzą, jakie ruchy się opłacają, jakie nie, kiedy robić bitwę, a kiedy czekać. Bardzo łatwo dochodzi do momentu, kiedy po przeciwnych stronach grają de facto tak samo uzdolnieni gracze, którzy jednak dostają inne żetony. I jak podałem w powyższym przykładzie – od tego zależeć może cała gra. Jak wtedy, gdy Molochowi w drugiej turze wchodzą trzy Odepchnięcia, a nie ma z nikim kontaktu. Strata tury i rozkazów, automatyczna przewaga dla przeciwnika. A jednak zdarza się to nad wymiar często.

HEX to gra dobra na krótko. Nie chcę kopać leżącego i znęcać się nad ilustracjami jednostek – napisano o tym już całe recenzje. Przede wszystkim przyjemne są pierwsze gry, gdy odchodząc od stołu myślisz "kurczę, co za głupi błąd! Następnym razem tego nie zrobię!". I nie robisz. I powoli popełniasz tych błędów coraz mniej. W końcu nie robisz ich wcale. I jesteś jak setki innych ludzi – grasz już tylko powtarzając nabyte umiejętności, nie rozwijasz się i czekasz na szczęście. Lub, w przypadku Molocha, na Bombę, która jest moim zdaniem absolutnie niesprawiedliwa i przekreśla plotki o tzw. "zrównoważeniu" armii. Bomba zmienia wszystko. Wiem, że inne strony mają Snajperów i Granat, ale ostatnie doświadczenia uczą, że gra przeciwko Molochowi dzieli się na dwa okresy: przed bombą i po bombie. Po bombie może być już tylko gorzej.

Jeżeli będę chciał jeszcze kiedyś pograć w dobrą grę wojenną, w której taktyka będzie ważniejsza od wszystkiego innego, wrócę do szachów i go. Wolę przegrywać i rozwijać swoje umiejętności, niż liczyć na dobre rzuty kością.

Dobrze, że nie kupiłem dodatku.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Rzecz o ptakach w grach fabularnych
Skrzydlaci pomagierzy
Neuroshima HEX: Death Breath
Heksagonalne zombie
- recenzja
Missisipi
Truciciele znad ścieku
- recenzja
Neuroshima Hex - wersja cyfrowa
Klasyka w wydaniu elektronicznym
- recenzja
Neuroshima Hex! Duel
Podwójne zniszczenie
- recenzja
Neuroshima Hex! Sharrash
Wybuchowe szczury
- recenzja

Komentarze


Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+4
Łomatko, znowu blogowy tekst puszczony jako artykuł? Tylko tym razem żałosny nawet jak na blogowy poziom :P

Jeśli już na ten temat piszesz, warto by porozwodzić się dłużej nad schematem "papier-nożyc-kamień" do których moim zdaniem hexowi bliżej. Pewne armie mają większe szanse przeciwko innym armiom. To + losowość może czynić grę bardziej płytką w niektórych oczach, ale... zważywszy że losowość działa w obie strony dopiero przy wielu wielu wielu grach zaczynają liczyć się drobne umiejętności.

W kartach jest określenie "skoro w pokerze wszystko zależy od szczęścia to czemu przy finałowym stole jest tak wiele znajomych twarzy?". Tu można by napisać - że skoro wszystko zależy od szczęścia to skąd się w NHO biorą gracze którzy mają 300 zwycięstw do 100 porażek?
13-06-2009 22:31
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Z wielką chęcią dam się przekonać co do błędności tezy, ale objeżdżanie artykułu mnie nie przekona, sorry. Taki typ osoby. ; )

A przypomniałeś mi, że poker od paru kwartałów jest uznawany za sport, czyli że przeważają w nim umiejętności nad losowością. Być może tak jest z Hexem, nie wiem. Przekonaj mnie. ; )
13-06-2009 22:52
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0
Przekonaj mnie. ; )

Nie moja broszka cie przekonywać :) Z tezą o losowości mogę się nawet zgadzać w dużej mierze, co nie zmienia faktu, że artykuł zjadę bo jest po prostu słabo napisany, skrajnie subiektywny, niepoparty wystarczającą ilością danych i porusza problem wielowarstwowy jedynie liżąc jedną ze ścianek.

Generalnie czemu Hex jest moim zdaniem fajny?

Pamiętam jedną partię. Moja kolej, mam do rozegrania dwa warianty - w jednym jeżeli przeciwnik w najbliższym ruchu nie dostanie bitwy to sam w kolejnej wjadę za multum... jednak jeśli przeciwnik dostanie bitwę to zmiecie mi wszystko zanim zdążę skorzystać z układu. W drugim, asekuracyjnym sam nie będę miał optymalnego ustawienia, ale za to i przeciwnik raczej nie zrobi mi szkody.

I teraz liczę wszystkie bitwy jakie zeszły przeciwnikowi. Patrzę ile zostało bitw w puli a ile pozostałych żetonów. I liczę sobie prawdopodobieństwo, że w najbliższej turze przeciwnik wyciągnie bitwę. Prawdopodobieństwo wychodzi za duże. Gram asekuracyjnie.

Wyobraź sobie moją frajdę, gdy w swojej turze przeciwnik wyciąga bitwę :)
13-06-2009 23:05
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"skrajnie subiektywny, niepoparty wystarczającą ilością danych i porusza problem wielowarstwowy jedynie liżąc jedną ze ścianek"

E... Felieton? To właściwie ciekawy temat: czy felieton może być zbyt subiektywny?

Zarówno Urko jak i Ezechiel (który przecież wiele razy podkreślał swoje oddanie HEXowi) uznali, że tekst się nadaje do publikacji. Ten drugi wspomniał, że nie jest to nic wybitnego, ale mieści się w standardzie, choć z niektórymi rzeczami się nie zgadza. Może to nie tekst jest źle napisany, tylko Ty zrażony moim obrazoburstwem? : )
14-06-2009 06:49
Micronus
   
Ocena:
0
Ojej, wyszła z worka frustracja, że nowicjusze potrafili wykorzystać nadarzające się okazje/sprzyjające okoliczności i pokonali Napoleona Hexa. "Artykuł" na bloga/forumowego posta, ale do poczytania. Tym nie mniej wypisywanie bzdur pokroju:
"Wolę przegrywać i rozwijać swoje umiejętności, niż liczyć na dobre rzuty kością." - jest niefajne.

No nóż się w kieszeni otwiera. Tak jakby zwycięstwo w Hexie zależało wyłącznie od żetonów. Owszem, losowość potrafi wywrócić pole bitwy "do góry nogami", ale kombinować trzeba non stop. Dynamiczność zmusza do myślenia i analizowania różnych wariantów, zabezpieczania pozycji na przyszłe tury. Kumam, że zmienność może komuś nie odpowiadać i woli planowanie, kiedy wiele czynników wpływających na rozgrywkę jest znanych, ale wypisywanie, że ta NSH nie rozwija, a wszystko zależy od szczęścia to jakaś pomyłka.
14-06-2009 10:04
Ezechiel
   
Ocena:
+1
@ Aureus

"Ezechiel (który przecież wiele razy podkreślał swoje oddanie HEXowi)"

1. Nie przesadzajmy z tym oddaniem. Trochę pomagałem znajomym heksiarzom, chociaż sam w stosunku do NSH mam mieszane uczucia.

2. IMHO główną wadą Hexa jest to, że losowość różnie wpływa na różne armie. Dla przykładu - NJ (z B13) znacznie mniej polega na szczęściu niż Posterunek. Generalnie - znacznie przyjemniej gra się armią, która ma więcej jednostek niż bonusów.

Nigdy nie zdarzyły Wam się otwarcia typu moduł, moduł, bonus? W takich wypadkach planowanie i asekuracja idą się bujać.

3. Jedną z metod na zmniejszenie wpływu losu jest rozgrywanie serii trzech partii i podliczanie wyników dopiero po wszystkich.

4. Generalnie: jeżeli chcesz grać w gry wojenne, musisz zaakceptować fakt, że los może przesądzić o wyniku partii (wojny).

W przeciwnym razie pozostają Ci gry logiczne plus jakieś mutanty (Stratego).

@ Micronus

1. Nie łapię dlaczego określenie "wolę rozwijać swoje umiejętności niż liczyć na dobre rzuty" jest bzdurą. Aureus uważa, że w NSH losowość jest zbyt wysoka - i ma do takiej opinii prawo.

2. Proszę (jako mod.) daruj sobie dociekania o frustracjach Aureusa.

Pozdrawiam
14-06-2009 10:27
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+4
@Aureus
Może to nie tekst jest źle napisany, tylko Ty zrażony moim obrazoburstwem? : )

Oj, czyli uważasz, że tekst jest świetnie napisany, porusza temat wyczerpująco, przedstawia kompletny pogląd na jakąś sprawę i sprawnie zachęca do refleksji? Stary, przecież ten tekst nie prezentuje sobą zbyt wiele poza "bo wiecie, kupiłem Hexa myśląc że to szachy i kurcze, ale byłem zły gdy okazało się, że to tylko Hex" :)

Przecież nikt nigdy nie mówił, że Hex nie jest losowy. Odkrycie tego nie jest czymś wielkim wartym felietonu :P To tak jakby "kupiłem karty by grać w pokera i kurde, wiecie.... poker jest losowy!". Jasne, że jest :P Wystarczy rozegrać kilka partii by na to wpaść (i wyrzucić sobie z głowy obraz zatwardziałych pokerzystów i slogany, że to gra o czytaniu ludzkich zachowań itp. - bullshit liczy się szczęście i jeśli ktokolwiek w to wątpi niech obejrzy sobie Main Event WSOP z 2007 i finałowy stolik z Jerrym Yang).

Jeśli już piszesz felieton to warto by zawierał coś więcej. Np. właśnie zasugerowaną przeze mnie niesymetryczność w różnych armiach, albo uwagę Ezechiela o tym, że lepiej się gra armią z większą ilością jednostek. Do tego dorzuciłbym, że np. Posterunek jest najbardziej losowy ale też najbardziej morderczy (ponieważ często walka posterunkiem wygląda tak, że przez 90% gry obrywasz po 1, 2 obrażenia, by w ostatniej bitwie wjechać przeciwnikowi za 12 i rzutem na taśmę wygrać) a Moloch jest najmniej morderczy przy podstawowej strategii bunkra (obuduj się jednostkami... zadaj 1 obrażenie przeciwnikowi i nie pozwól by on ci zadał jakiekolwiek). Do tego moim zdaniem np. Posterunek prawie zawsze przegrywa z Borgo, ale wygrywa z Molochem. Moloch prawie zawsze wygrywa ze wszystkim poza Posterunkiem. A najciekawsze pojedynki są między Borgo i Hegemonią albo Posterunkiem i Hegemonią bo te armie są mniej więcej fajnie wyważone.

Co do Bomby, piszesz że rozwala równowagę. Ja np. w życiu tak nie pomyślałbym. Bomba jest spoko, ale tylko w niektórych sytuacjach. Bardzo często nic po niej. Np. w strategii bunkra bomba jest przydatna tylko przeciwko Posterunkowi. Inaczej to tylko taki tam żetonik, niezbyt ciekawy bo często pozostałe są lepsze (bo pozwalają się zabunkrować :P)

Tak czy inaczej moim zdaniem główną wadą felietonu jest to, że dziwisz się, że gra jest losowa, w chwili gdy jest to oczywiste. Masz te swoje 90% losowości 10% skillów i jedziesz. Dzięki temu zawsze jest inaczej... choć nie przeczę, często człowieka ściska gdy 2 raz pod rząd dostaje dobranie (3x ruch) i (3 razy bitwa) i tylko patrzysz jak przeciwnik ci wjeżdża co chwila :P
14-06-2009 13:06
Gerard Heime
   
Ocena:
+2
Hmmm.

A może tak zamiast narzekać, zaproponować jakieś rozwiązanie, np. przy dociąganiu żetonów, które ma zmniejszyć losowość?

Wtedy ten felieton byłby całkiem ciekawy.
14-06-2009 14:24
27532

Użytkownik niezarejestrowany
    @Karczmarz
Ocena:
+2
"czyli uważasz, że tekst jest świetnie napisany"

Typowo, po polsku. Teksty są świetne i beznadziejne. Uczynki są dobre i złe. Pomiędzy nie ma nic. Podobnie w kolejnym akapicie wkładasz w moje usta słowa, których nie powiedziałem (gdzie i kiedy, przy kim i w jakich okolicznościach powiedziałem, że kupiłem HEXa spodziewając się szachów?).

Dlaczego nie mogłeś od razu przejść do akapitu trzeciego, w którym podajesz wiele konkretnych informacji bardzo wiele wnoszących do tekstu? Bardzo podoba mi się komentarz Gerarda, który bez żadnego jadu po prostu podaje powód, dla którego uznał tekst za słaby, niewarty lektury. Takie wypowiedzi są wartościowe.

Początek Twojej wypowiedzi z góry wymusza na mnie postawę obronną. Ostatecznie przyznaję Ci plusiki, ponieważ swoimi komentarzami dużo wnosisz do tekstu (upewniając mnie jednak, że HEX to przede wszystkim gra losowa, dla której szkoda mi czasu) - ale po co robisz ze mnie głupka i zło wcielone? Po co iść w stronę Kastora?

Ze swojej strony proponuję więcej dystansu i mniej toksyn, które jedynie zakłócają dialog i nic nikomu nie przynoszą - chyba, że naprawdę miałeś Cel, by mi pogorszyć nastrój, ale nie wierzę, byś z takim założeniem pisał. ; )

----

A teraz do losowości. 90% i 10%. Mogę pobawić się w obiektywizm i powiedzieć "na pewno są ludzie, dla których nie jest to przeszkodą" ale po co? Są ludzie, dla których nie byłoby problemem, gdyby obrazki były różowe w bordowe kropki. I dla mnie gra, która oferuje takie proporcje, jak zaoferowane przez Ciebie (myślę, że i tak zawyżone - chyba dałbym 75 i 25 co najwyżej) jest właśnie z góry przegrana. Bardzo lubię gry z elementami losowymi: MtG, Horror w Arkham, Gra o Tron. Ale w tych grach o wiele ważniejsze są umiejętności niż los. Dobra talia i strategia mogą przebrnąć przez niemal każdy los i wyjść zawsze na swoje. W Arkham Horror opracowaliśmy z kumplami taktykę, przez którą zawsze wygrywamy i zaczęliśmy wprowadzać zasady opcjonalne, by mieć trudniej. Po żadnej grze GoTa nie miałem wrażenia, że przegrałem (rzadziej: wygrałem) bo karty Westros weszły nie tak. Zawsze wiem, że to moja wina lub zasługa lub po prostu inny gracz był lepszy ode mnie.

Dlatego HEX mnie zraził do siebie.
14-06-2009 14:53
Wookie
   
Ocena:
0
Nie zgadzam się, że po kilkudziesięciu partiach wszyscy reprezentują ten sam poziom! Byłem na turnieju na Pyrkonie i było 2-3 gości, którzy od początku wygrywali wszystkie mecze i byli pewniakami na walkę w finale i rzeczywiście dotarli do finału. Szczególnie jeden koleś był stuprocentowym pewniakiem i wygrał dosłownie wszystko, jeśli dobrze pamiętam. Ja wygrywałem tylko te pojedynki, w których walczyłem z ewidentnie słabszymi graczami. Tylko pojedynki 'wyrównane' zależały od losowości.

HEX jest losowy, ale bez przesady.
Ja bym spróbował (nie spróbuję, bo w najbliższej przyszłości nie będę grał w Neuroshimę HEX) dociąganie 5 żetonów z których dobieramy 2 do zagrania i 1 do odrzucenia, albo coś w tym stylu.
14-06-2009 15:59
Aesandill
   
Ocena:
+1
Przez pół roku grałem codziennie(przerwy śniadaniowe w pracy).
IMHO
Losowość jest, ponadto wygrać posterunkiem jest dużo trudniej niż np. mutkami.
Ale.
Generalnie, i tak łatwo określić lepszych Graczy. (i nie chodzi o wybór armi, te losowaliśmy).
Wiadomo kto wygrywa częsciej, kto tylko przy dużym szczęściu.
Kto potrafi chociaż zremisować gdy ma pecha, i gra owym posterunkiem przeciw mutkom.
Gra jest jak najbardziej taktyczna. A element losowy dodaje nieprzewidywalności(i czasem daje radośc słabszym)

Pozdrawiam
Aes

Pozdrawiam
Aes
14-06-2009 17:43
beacon
   
Ocena:
+1
Turnieje Hexa tradycyjnego, które obserwowałem, wskazują, że jest inaczej. Mam dwoje znajomych, którzy wygrywają każdy z rzędu (jeśli akurat startują oboje, ścierają się w finale). To przeczy Twojej tezie. W tej grze jest duże pole dla taktycznego myślenia. Chyba że, faktycznie, gra się pieć razy dziennie przez dwa lata - wtedy można zamienić się w komputer.
14-06-2009 18:46
Neurocide
   
Ocena:
0
Aureus jesteś w stanie powiedzieć ile partii rozegrałeś zanim doszedłeś do tego wniosku?
14-06-2009 23:06
27532

Użytkownik niezarejestrowany
    @Neurocide
Ocena:
0
Na NHO mam 26 partii. Na żywo rozegrałem pewnie koło 30/40.
14-06-2009 23:28
Rastif
   
Ocena:
+1
Pamiętam jak kiedyś grając Borgo w dwóch pierwszych turach dostałem dwóch sieciarzy, sensowny moduł i bitwę, a mojemu przeciwnikowi wyskoczyły same moduły i (nieprzydatne już, bo sztab zasieciowany) ruchy. Ale to chyba najbardziej ekstremalne ułożenie żetonów, jakie może być.

Abstrahując od tej sytuacji, moje ogólne wrażenia z Hexa są takie, że szczęście lubi sprzyjać lepszym.
15-06-2009 09:53
   
Ocena:
+2
Moje doświadczenie mówi coś innego. Grałem swego czasu w wielu turniejach bo w Szczecinie mieliśmy Ligę NSH, brałem też udział w kilku turniejach na konwentach i powiem tak. Nawet doświadczony gracz przegra z mniej doświadczonym graczem, pod warunkiem, że ten jest inteligentny :-)
Widziałem nowicujuszy klepiących doświadczonych gracz bo przewyższali ich zdolnościami taktycznymi. Tym samym doświadczenie robi wielką różnice jeżeli korzysta z niego osoba rozgarnięta.
Nie raz grałem z osobami potrafiącymi wyliczyć każdy żeton rzucony po ich i mojej stronie, ale przegrywały.
Gra jest losowa, ale w końcu to planszówka. Gdybyśmy oczekiwalki 100% gry strategiczno-logicznej to powinniśmy gracz w szachy albo warcaby.
15-06-2009 10:52
~Sztefan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Problem kiepskiego dociągu zostaje mocno zniwelowany w drugim dodatku (Duel).
15-06-2009 13:36
nataniel
   
Ocena:
+1
Gra ma element losowy i trudno z tym dyskutowac. Ba, ten element moze zdominowac pojedyncza rozgrywke. Ale jezeli zagrac 10, 20, 30 razy z tym samym przeciwnikiem, z pewnością okaze sie kto jest lepszy - poniewaz losowosc zostanie zniwelowana przez statystyke.
15-06-2009 15:14
~Geralt_z_Rivii

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ja ze swojej strony uwielbiam grać w hexa, ale mam jedno małe zastrzeżenie co do felietonu. Gdybyś dostał jako Hegemonia te dwa moduły, to mogłeś spokojnie dać jednego na miejsce, z którego posterunek mógł zatakować.
25-06-2009 18:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.