» Recenzje » Tain

Tain


wersja do druku

Kali ukraść krowa…

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak

Tain
Wszyscy, którym Celtowie kojarzą się jedynie z tym dużym, co wpadł do kociołka, i z tym małym, w czapeczce ze skrzydełkami, od niedawna mogą wczuć się w zupełnie inne halsztadzkie klimaty. Nakładem wydawnictwa Wolf Fang ukazała się bowiem gra Tain, traktująca o drugim - po młóceniu Rzymian - ulubionym zajęciu tej szlachetnej ludności, a mianowicie kradzieży krów.

Nie da się bowiem ukryć, że reputacja najlepszego bydłokrada miła była sercu każdego Celta, jeśli zaś oprócz krówek udało mu się przy okazji najazdu podwędzić jakieś kosztowności czy porwać śliczne panny, czekała go w domu zasłużona chwała. Podczas rozgrywki wcielamy się przywódcę jednego z czterech celtyckich rodów, zaś naszym celem jest przechytrzyć pozostałych graczy i okraść ich ziemie, samemu jednocześnie broniąc swoich włości.

Tain reklamowany jest jako celtycka gra blefu i przyznać trzeba, że określenie to jest dość intrygujące. Ale oprócz kuszącego hasła reklamowego, Tain już na pierwszy rzut oka charakteryzuje się także naprawdę zachęcającą oprawą graficzną. Cóż ty kryć - poziom wydania tej gry jest prawdziwie europejski i nie ma co się dziwić, że wydawca postanowił przygotować trzy wersje językowe instrukcji, bo na półce w zachodnim sklepie Tain z pewnością wstydu nie przyniesie.

Wytrzymałe pudełko z grubego kartonu (nota bene takie samo, jak w Wypasie, który ukazał się niedawno nakładem Kuźni Gier), poręczna plastikowa wypraska oraz drewniane elementy sprawiają, że cena 69 złotych nie wydaje się wygórowana. Do tego gra zilustrowana została z wyczuciem konwencji, a przede wszystkim ładnie - dla niektórych nie ma to może większego znaczenia, ale ja nie znoszę estetycznych bubli. Drobnym cieniem na tej miodności kładą się jedynie wesołe zabawy zezowatego drukarza, któremu podczas wycinania kartonowych żetonów ręka omsknęła się o półtora milimetra. Nie zmienia to jednak faktu, że od okładki, poprzez plansze i zasłonki graczy, na żetonach zaś skończywszy, Tain cieszy oko celtyckim klimatem.

Ale o co właściwie chodzi z tym blefem? Otóż każdy z graczy (maksymalnie czterech) posiada swoje włości, składające się z pastwiska i domostwa. Na tym pierwszym wypasa krówki, w drugim trzyma rodowe klejnoty - wszyscy gracze rozpoczynają z taką samą ich ilością. Na pastwisko prowadzą 3 wejścia, do domu zaś dwa. Każde wejście składa się z pola zewnętrznego, dla postaci zakradających się w niecnych celach, oraz wewnętrznego, dla dzielnych członków naszego klanu, broniących klanowych dóbr.

Każdy z graczy otrzymuje zasłonkę oraz komplet żetonów reprezentujących różnych członków klanu w swych rodowych kolorach. Dysponujemy więc głową naszego rodu, jego nadobną córką, dwoma dzielnymi wojownikami, kilkoma parobkami oraz kilkoma żetonami blefu. Żetony układamy za zasłonką, skąd w swojej turze możemy wystawić je zakryte albo w obronie swoich włości, albo atakując dobra dowolnego z przeciwników. Po zapełnieniu wszystkich pól (lub gdy wszyscy gracze spasują) odkrywa się wszystkie żetony i sprawdza, czyj rajd się powiódł. Każdy członków naszego klanu ma inną "siłę" - np. wojownik bije chłopca, pan domu wojownika, itd. Jeżeli żeton atakujący jest silniejszy niż broniący, zdobywamy bądź to krowę, bądź kosztowności przeciwnika. Przy odpowiedniej kombinacji żetonów możemy także wziąć jeńców, których umieścimy w swoim domostwie i wymienimy na punkty po zakończeniu gry.

Rozgrywka kończy się w chwili zdobycia jedenastej krowy przez dowolnego gracza, bądź po ósmej rundzie, czyli trwa około pół godziny. W tym czasie musimy przechytrzyć przeciwników, czyhając w miejscach, gdzie nie spodziewają się ataku, jednocześnie zaś główkując, jak rozmieścić siły w obronie naszych skarbów rodowych. Zasady gdy nie są skomplikowane i każdy miłośnik celtyckiej rogacizny szybko je opanuje. Dla ułatwienia po wewnętrznej stronie zasłonki znajduje się rozpiska żetonów (kto kogo bije), co usprawnia pierwszych parę partii - potem i tak zna się te zasady na pamięć.

Zwycięzcą zostaje posiadacz największej ilości punktów, co wcale nie jest jednoznaczne ze zgromadzeniem najliczniejszego stada, gdyż klejnoty i jeńcy - a zwłaszcza ponętne córki - warte są więcej niż jałówki.

Każda runda gry wywołuje emocje - gdy niespodziewanie okazuje się, że przeciwnik nabrał się na nasz podstępny blef, czy gdy jakiś nikczemnik spustoszył nasze pola, nad stołem rozlegają się triumfalne okrzyki i jęki porażki. W Taina po prostu nie da się grać obojętnie! Rozgrywka jest też bardzo dynamiczna i przy odrobinie szczęścia szybko można się odkuć po pechowej rundzie. Jest też dobrze zbalansowana dzięki systemowi "każdy na każdego" - z chwilą, gdy jakiś Celt zbytnio wysunie się na prowadzenie, pozostała trójka może zgodnie zasypać go "silnymi" żetonami - a wobec takiej inwazji nie wszędzie będzie mógł się skutecznie obronić.

Trochę pomyślunku i odrobina szczęścia są więc kluczem do sukcesu podczas rozgrywki. Miłośnicy strategicznych europasjansów nie uznają Taina za swą ulubioną grę, ja natomiast bawiłam się wyśmienicie podczas każdej rozgrywki - czy to na dwie, czy większą ilość osób (choć w tym pierwszym przypadku aspekt strategicznego planowania ma z pewnością większe znaczenie, podczas gdy przy większym towarzystwie często trzeba liczyć na fuks).

Szybką partyjkę można rozegrać przy każdej okazji, nawet w knajpie, ponieważ gra jest niewielka i zmieści się na stoliku obok kufla irlandzkiego piwa. Dobra jakość wydania, prostota zasad, duża regrywalność, emocjonująca i szybka rozgrywka - czy ta gra ma jakieś wady? Otóż nie, tak więc ze spokojnym sumieniem mogę ją polecić każdemu, kto ma ochotę trochę pogłówkować i przy okazji dobrze się bawić.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5.5 / 6
5.5
Ocena użytkowników
Średnia z 7 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Typ gry: towarzyska
Ilustracje: Tomasz Tworek
Data wydania oryginału: 2007
Wydawca polski: Kuźnia Gier / Wolf-Fang
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 8 lat
Czas rozgrywki: od 30 do 45 minut
Cena: 59,90



Czytaj również

Wypas
Co w trawie beczy
- recenzja
Dzień, w którym zatonęła Urda
Trzyczęściowy odcinek specjalny
- recenzja
Wolsung Starter
Zasmakuj fantastycznego wieku pary
- recenzja
Lyonesse: Miasto, Mgła, Maszyna
... albo Moloch, Magia i Makaron
- recenzja
Slawia
- recenzja

Komentarze


Verghityax
   
Ocena:
0
Nie wiem tylko, jak komukolwiek Asterix i Obelix mogliby się kojarzyć z Celtami, skoro obaj są Gallami...
06-02-2008 11:28
SolFar
    :)
Ocena:
0
"Galowie to nazwa, którą Rzymianie określali celtycką ludność Galii - tj. dzisiejszej Francji, Szwajcarii i północnych Włoch." - Wiki
06-02-2008 12:07
Neurocide
   
Ocena:
0
Repleyability, regrywalność - dżizaz, przecież w słowniku każdego młodego czlowieka istnieje pojęcie miodności, które oddaje bez potworyzowania sens replability :)
06-02-2008 15:56
neishin
    Neurocide
Ocena:
0
Niekoniecznie. Coś może być miodne, ale nudzić się po 2 partiach. Taka gra jest miodna, ale jej regrywalność jest dość słaba.
06-02-2008 16:34
Ezechiel
   
Ocena:
0
Dokładnie tak jak Neishin napisał - chodzi o oddanie raczej tego jak długo gra się nie nudzi, a nie tego jak dobra. Słowo "powtarzalność" nie przypadło Czytelnikom do gustu, a nie chcemy korzystać z angielskiego terminu.

A przedrostek "re" funkcjonuje w języku polskim. ("rekreacja", "reemisja", "reintrodukcja").
06-02-2008 16:49
Neurocide
   
Ocena:
0
Nie, gra miodna od dawien dawien, znaczyło, grę do której często siadasz, która lubisz, do której wracasz. Miodny oznacza cos co się nie nudzi - tak jak Miodek nie nudzi się Kubusiowi.

Ezechiel - podaj mi kilka przykładów dobrego użycia re- z wyrazm pochodzenia rodzimego.
06-02-2008 17:17
neishin
    Neuro
Ocena:
0
Jak widać definicje mogą się różnić w zależności od osoby - lepiej dać taką, która sama się wyjaśnia.

Rewaloryzacja:D
06-02-2008 17:48
Ezechiel
   
Ocena:
0
"regradacja", "reasumując", "reelekcja"

Wyraz "gra" nie jest pochodzenia rodzimego. A przynajmniej nie bardziej niż "rekreacja" lub "reemisja".

A "miodność" oznaczała kiedyś cechy gry komputerowej, wykraczające poza grafikę i fabułę. Dla części Czytelników jest to określenie szersze, wykraczające poza "zdatność do kilkukrotnego rozegrania". Wolę dołożyć człon "re" do starej "grywalności". Zobaczymy jak się Czytelnikom spodoba.
06-02-2008 18:00
Tarkis
   
Ocena:
0
Miodzio... a potem palcem w oko oficera ukrytego w beczce :P

mi tam "regrywalnosc" nie przeszkadza i chyba bardziej precyzyjnie mowi o co chodzi niz "miodnosc", ktora roznie mozna rozumiec - ja nie koniecznie skojarzylbym z "regrywalnoscia" wlasnie.

A Tain sympatyczny- choc nie pamietam, czy przypadkiem nie wyszlo w trakcie gry, ze jednak najlepiej skupic sie na samych krowach...
06-02-2008 21:50
~Piotr Stankiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ezechiel napisał:

>Wyraz "gra" nie jest pochodzenia rodzimego. A przynajmniej nie bardziej niż "rekreacja" lub "reemisja".<
Gościu, kompromitujesz się.

Regrywalność jest imho ordynarną kalką językową. Co następne? Królorobienie?
Język polski jest inny niż angielski, jakkolwiek banalnie to nie brzmi. Musimy szukać własnych określeń lub akceptować te obco brzmiące. Z czasem niektórzy będą uważać je za rodzime, przynajmniej nie mniej niż "bór" lub "pole":)
07-02-2008 03:58
Gosia
   
Ocena:
0
To może, zamiast regrywalności, bisowalność?
Oczywiście "bis" też nie jest wyrazem polskiego pochodzenia, ale za to nieżle zakorzenionym w słowniku.

Pozdrawiam
07-02-2008 09:50
Ezechiel
   
Ocena:
0
"Gościu, kompromitujesz się."

A jakieś dowody na tę tezę? ;-)

Zgodnie ze SJP:

"kreacja" - łac. od creatio
"emisja" - franc. od emission
"gra" ros. od igrców

Pokazałem, że przedrostek "re" jest zakorzeniony w języku polskim, o metajęzyku naukowym nie wspomnę.

Słowo "grywalność" zakorzeniło się w języku popularnym - tak samo jak słowo "miodność". Tyle, że mają już inne znaczenia - których zmienianie jest trudniejsze niż wprowadzanie nowego terminu. Ewentualny consensus widzę w "pogrywalności" lub "odgrywalności" - tyle, że to drugie kojarzy się z aktorstwem. Czekam na propozycje - jak któraś będzie lepsza od storpedowanej "powtarzalności" i feralnej "regrywalności" - to ją też przetestujemy.

(A termin "króloróbstwo" występował w prozie oświeceniowej). ;-)
07-02-2008 09:51
~Piotr Stankiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Za rodzime uznałem wyrazy z rodziny języków słowiańskich, gdzie cząstka gra występuje w różnych postaciach. Ubolewam, że językoznawstwo zdawałem 5 lat temu i z małym zaangażowaniem. Być może moglibyśmy pogadać o morfemach, etymologii i innych rzeczach związanych.
Zresztą zaproponowany przez Neurocide sposób sprawdzania poprawności takich tworów wydaje mi się nader operatywny.
07-02-2008 10:46
Bagheera
    Tarkis
Ocena:
0
W trakcie gry jednej grupie wyszło, że najlepiej skupić się na krowach, innej, że na klejnotach, jeszcze innej, że najlepiej cały czas mocno się bronić, a kolejnej, że lepiej się nie bronić, tylko atakować, bo i tak się odkujesz za to, co straciłeś.

Innymi słowy dróg do zwycięstwa wydaje się być wiele, co dobrze wpływa na replayability/regrywalność/powtarza lność/bisowalność.

A poza tym gra jest miodna :D
07-02-2008 10:56
Neurocide
   
Ocena:
0
Cząstka re- pochodzi z łaciny. Wyrazy które podajesz: kreacja i emisja, także pochodzą z łaciny, SJP zaś uznaje za język pochodzenia, język przez jaki słowo dotarło do nas i dzięki któremu go używamy.

- regrywalność to językowe kalectwo
- replayability to zapożyczenie (jak weekend czy cowboy, a nawet kowboj)
- powtarzalność jest semantycznie kojarząca się z czymś odwrotnym niż wyraz pierwotny

jedyne sensowne formy inne niz zapożycznie wprost, to właśnie grywalność lub miodność.

Replayability oznacza właśnie grywalność i nie trzeba tu człony re-.
07-02-2008 17:34
Ezechiel
   
Ocena:
0
"Replayability oznacza właśnie grywalność i nie trzeba tu człony re-."

Według mnie nie. "Grywalność" to polski odpowiednik "playability", trudno teraz zmieniać jego znaczenie...

Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję.

PS. "bisowalność" mi się podoba. Przetestujemy ;-)
PS2. Na dalszą dyskusję o "regrywalności" zapraszamy tutaj. W tych komentarzach można chwalić / ganić autorkę. ;-)
07-02-2008 20:24

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.